środa, 20 marca 2013

Rozdział IV ''Nie umiemy przewidywać najistotniejszego. Każdy z nas zaznał w życiu naj­większych radości wtedy, kiedy nic ich nie zapowiadało''

- Gabi, wstawaj! Dzwoniła do mnie mama i kazała nam się pospieszyć, chyba coś się stało- Usłyszałam  brata, który mnie lekko poszturchiwał.
Niepewnie otworzyłam oczy. Powoli uniosłam się na łokciach, aż w końcu usiadłam na kanapie. Spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina dziesiąta trzydzieści.
- Faktycznie, zasiedzieliśmy się- Wyszeptałam.
Mimowolnie spojrzałam na telefon, który leżał obok mnie. Piętnaście połączeń nieodebranych od mamy i dwadzieścia dwa od Nathaniela wprawiły mnie z zakłopotanie. Musiałam mieć naprawdę, wyjątkowo mocny sen.
- Napij się kawy- Powiedział czerwonowłosy, podając mi kubek.
- Dzięki. Gdzie są dziewczyny? Zapytałam, gdyż nikogo poza nami nie zauważyłam w salonie.
- Zebrały się jakieś dwie godziny temu- Odpowiedział Armin- pamiętasz cokolwiek z wczorajszego wieczora?
- Nie jestem nałogowym alkoholikiem jak Ty, więc oczywiście że pamiętam- Odpowiedziałam sarkastycznie.
- To pewnie pamiętasz, jak całowaliśmy się na środku pokoju- Powiedział Harvey, uśmiechając się demonicznie.
- Że co?! Krzyknęłam, opluwając się przy tym kawą.
- Hahaha, żartowałem. Byłem ciekawy twojej reakcji.
- Dziękuję Castiel, za wspaniałomyślne wyczucie czasu. Przez Ciebie mam brudną koszulkę.
Chłopcy parsknęli śmiechem, choć nie widziałam w tym nic zabawnego. Spojrzałam na nich, mierząc ich srogim wzrokiem.
- Jeśli chcesz, to możesz wziąć prysznic- Stwierdził czerwonowłosy.
- Prysznic prysznicem, ale co z koszulką?
- Wybierzesz sobie coś.
- W takim razie gdzie jest łazienka? Zapytałam.

* * *
- Zastanawiam się co na naszym podjedzie robi samochód twojego blondaska... - Powiedział Armin. 
- Coś tu jest nie tak- Powiedziałam. 
- Przestań się tak trząść, to pewnie nic strasznego. 
- Łatwo powiedzieć, a jeśli wszystko się wydało? Zapytałam niepewnie. 
- Nie ma szans, nikt nas przecież nie widział. 
- Lepiej żebyś miał rację...
Wyjęłam klucz z kieszeni spodni i wsadziłam do zamka drzwi wejściowych. Nie zdążyłam go przekręcić, kiedy w progu stał Ojciec. Powoli weszliśmy do przedpokoju. Tata cały czas stał za nami i przekręcał głową na boki, najpewniej z niedowierzania. Skierowaliśmy się ku schodom. 
- Gabrielle! w tej chwili do salonu! Powiedział surowo Ojciec. 
Spojrzałam na Armina, który już zdążył wejść do swojego pokoju. Nie miałam pojęcia o co może chodzić, przez co zaczynałam coraz bardziej panikować. 
- Nathaniel? Zapytałam, kiedy przekraczając próg zobaczyłam swojego chłopaka- Co Ty tutaj robisz? Myślałam, że widzimy się dopiero wieczorem. 
Chłopak spojrzał na mnie. Nie potrafiłam rozszyfrować jego emocji. Jego oczy wyrażały rozczarowanie, smutek. Nie wiedziałam jak to zinterpretować. 
Usiadłam na kanapie, obok blondyna. Na wprost nas miejsce zajmowali rodzicie, którzy cały czas mnie obserwowali. 
- Gdzie byłaś? Zapytała zdenerwowana rodzicielka. 
- U Melanii- Odpowiedziałam jąkając się. 
- Kłamiesz- Stwierdził Nathaniel. 
- Słucham? A niby dlaczego miałabym kłamać? 
- Chociażby dlatego, że też tam byłem, i nigdzie nie zauważyłem twojej obecności- Odpowiedział blondyn. 
- Pytam jeszcze raz, gdzie byłaś?! Stanowczo zapytał tata. 
- Na koncercie... 
- Gdzie?! Krzyknęli wszyscy. 
- No na koncercie... 
- Jakim prawem pojechałaś na koncert bez naszej wiedzy, oraz zgody?! Krzyknął Ojciec, który gwałtownie wstał z fotela. 
- Przepraszam- Powiedziałam cicho. 
Poczułam jak do oczu napływają mi łzy, które powoli spływały po moich policzkach. Czułam upokorzenie, oraz wstyd. 
- Oczywiście, że się nie powtórzy! Masz szlaban na jakiekolwiek wyjścia! Powiedziała mama.
- Rozumiem- Szepnęłam. 
- Jak możesz być tak nieodpowiedzialna, myślałem, że jesteś dojrzała, mądra, i sprawisz, że będziemy z Ciebie dumni. Och! Jak bardzo się pomyliłem w stosunku do Ciebie! Jesteś dokładnie taka sama jak bracia! Powiedział tata. 
Słysząc te słowa, zaczęłam szlochać jeszcze bardziej. Sprawiły mi ogromny ból. 
- Idź do siebie- Powiedziała stanowczo mama. 
Powoli wstałam. Po drodze minęłam czarnowłosego, który najpewniej zjawił się zaraz po tym jak usłyszał krzyki rodziców. 
- Dziękuję Armin, że się za mną wstawiłeś- Powiedziałam poklepując brata po plecach. 
Chłopak odprowadzał mnie wzrokiem, aż w końcu zniknęłam za drzwiami swojego pokoju. 
- Zapłacisz za to blondasku- Powiedział Armin, a następnie wyszedł z domu efektownie trzaskając drzwiami. 
* * *
         Leżałam na łóżku, ściskając mocno poduszkę, którą dostałam od Alexego w dniu siedemnastych urodzin. Zaczynałam żałować swojego powrotu. Mogłam zostać w Paryżu, przynajmniej nie rozczarowałabym przede wszystkim siebie, oraz rodziców. Chcieli dla mnie dobrze i rozumiałam to. Faktycznie zachowałam się nieodpowiedzialnie. 
- Tata ma rację- Mówiłam do siebie, cały czas płacząc- Lepiej by było, gdybym się nie urodziła. 
- Nie mów tak- Obok mnie usiadł Nathaniel, który delikatnie gładził mnie po ramieniu. 
- Co tutaj jeszcze robisz?! 
- Może to nieodpowiedni moment, ale muszę z Tobą porozmawiać- Odpowiedział. 
- Jak mogłeś powiedzieć rodzicom?! Krzyknęłam. 
- Armin ma na Ciebie zły wpływ. Musiałem to zrobić. 
- Nie Nate! Nie musiałeś! A teraz wyjdź, chce zostać sama! 
- Przyjadę do Ciebie wieczorem, tak jak byliśmy umówieni- Powiedział, a następnie wyszedł. 
- Nie masz po co! Syknęłam, jednakże blondyn tego nie usłyszał. 
Cisnęłam poduszką o drzwi, a następnie wybuchłam ponownie płaczem. 
- Co się ze mną dzieje?! Powtarzałam. 
Z nadmiaru emocji, oraz wszystkich przykrych wydarzeń z dzisiejszego dnia, w końcu zasnęłam. 

* * *
          Zegarek, stojący na szafce nocnej przy moim łóżku wskazywał siedemnastą trzydzieści. Nie mając innego wyjścia postanowiłam wstać i wziąć długą, relaksującą kąpiel. Powoli zeszłam do salonu. Obawiałam się kolejnego starcia z rodzicami, jednakże nikogo nie było. Przechodząc do kuchni, na lodówce zauważyłam przywieszoną kartkę z informacją, iż dzisiaj wypadła im dwudziesta piąta rocznica ślubu, dlatego wyszli na uroczystą kolację i wrócą późno. Zrobiło mi się głupio, ponieważ na śmierć zapomniałam o tym wydarzeniu. Jednakże z drugiej strony bardzo się ucieszyłam, ponieważ mogłam swobodnie przechadzać się po domu. Usiadłam na kanapie w salonie w celu obejrzenia telewizora. Po chwili usłyszałam warkot silnika, symbolizującego przyjazd któregoś z domowników. Wyglądając zza okna, zauważyłam uśmiechniętego Alexego, który całował się namiętnie z mężczyzną. Wytężyłam wzrok. Gdyby to było możliwe, z pewnością szczęka opadłaby mi do ziemi. Po takim pożegnaniu mój brat skierował się do domu. Już po chwili obserwowałam go, jak rozbiera się w przedpokoju, wesoło pogwizdując. Kiedy w końcu mnie zauważył, zamarł w bezruchu. Patrzył na mnie z przerażeniem, nie mogąc wypowiedzieć żadnego sensownego zdania. Przez cały czas, próbując wytłumaczyć mi zaistniałą sytuację plątał mu się język. 
- Rodzicie wiedzą? Zapytałam. 
- N-nie- Odparł smutno. 
Niebieskowłosy usiadł obok mnie. Nie potrafił na mnie spojrzeć. 
- Proszę nie mów nikomu- Wypowiedział. 
- Jak to się stało? 
- Sam nie wiem. Myślałem, że jestem normalny. Że mogę mieć dziewczynę jak każdy normalny facet. Ale nie mogę. Proszę zrozum mnie Gabi i nie oceniaj mnie, nie zniosę tego... 
- Spokojnie Alexy- Przytuliłam się mocno do brata. 
- Nikt nie wie o tym, poza Tobą. Proszę zachowaj to dla siebie. Nie wiem jak zareagują inni. Kiedy w szkole się o tym dowiedzą, nie dadzą mi żyć. 
- Nikt się nie dowie, na pewno nie ode mnie. Teraz już rozumiem twoją zmianę wizerunku. Początkowo dziwiłam się, kiedy ginęły mi lakiery do paznokci i niektóre kosmetyki. Myślałam, że to sprawka mamy. 
- Dalej chcesz ze mną rozmawiać? Zapytał zdziwiony. 
- A dlaczego nie? Jesteś moim bratem i jesteś normalny. Podobają Ci się tylko chłopcy, przecież to nic nadzwyczajnego. 
- Naprawdę mnie akceptujesz? Myślałem, że... 
- To źle myślałeś! Przerwałam mu- Kocham Cię takim jakim jesteś i bez względu na wszystko i wszystkich zawsze będę po twojej stronie. Szkoda tylko, że nie mogłeś mi o tym powiedzieć. 
- Przepraszam, po prostu się bałem. 
- Rozumiem. Licz się tylko z tym, że tutaj na tej kanapie mógł siedzieć ktoś inny. Musisz być bardziej ostrożny.
- Wiem, to pierwszy i ostatni raz kiedy Dymitry mnie odwiózł. 
- Dymitry powiadasz? Długo już jesteście razem? Zapytałam lekko szturchając brata. 
- Już trzy miesiące- Odpowiedział. 
- I przez te trzy miesiące nic mi nie powiedziałeś! Jesteś okrutny! 
- Hahaha, gdybym tylko wiedział, że zareagujesz w ten sposób na pewno bym Ci powiedział. 
- To opowiedz mi o nim! Muszę wiedzieć z kim spotyka się mój brat. 
- No więc Dymitry ma dwadzieścia jeden lat. Poznałem go w kawiarni. Dobrze nam się rozmawiało. Potem poczułem coś do niego. Zerwałem z nim kontakt, ponieważ nie chciałem sobie robić zbędnych nadziei, jednak Dymitry mi na to nie pozwolił. Spotkaliśmy się ponownie i wtedy powiedział mi o swoich uczuciach. 
- Jesteś szczęśliwy? 
- Nawet nie wiesz jak bardzo. 
- Cieszę się twoim szczęściem. Liczę na to że mnie z nim zapoznasz- Powiedziałam. 
- Jeśli chcesz, to czemu nie. 
Wymieniliśmy uśmiechy. Alexy należy do osób bardzo spostrzegawczych. Zauważył, że coś mnie dręczy. Ponieważ jest moim bratem, postanowiłam mu o wszystkim powiedzieć. Obiecał mi, że porozmawia z rodzicami następnego dnia. 
Po chwili do domu wszedł Armin z Castielem. Skierowali się do pokoju czarnowłosego w którym się zamknęli. Byłam ciekawa co też takiego kombinują.
* * *

          Kończąc swoją relaksującą kąpiel, usłyszałam nerwowe pukanie do drzwi. Pospiesznie narzuciłam na siebie szlafrok i podbiegłam zobaczyć kto to. 
Przez wizjer ujrzałam Nathaniela. Nie mając innego wyjścia postanowiłam otworzyć mu drzwi. 
Chłopak niepewnie przywitał się ze mną pocałunkiem w policzek, a następnie skierowaliśmy się do mojego pokoju. 
- Nie powinnaś paradować w szlafroku po domu- Odparł. 
- Jestem u siebie. Nic mi tutaj nie grozi- Odpowiedziałam. 
- Pewnie by tak było, gdyby nie to że jest u was Harvey. 
- Skąd wiesz, że Castiel tutaj jest? Zapytałam zdezorientowana. 
- Jako jedyny jeździ motocyklem z charakterystycznymi płomieniami po bokach. 
- Nawet nie wiedziałam że buntownik posiada takie cudeńko- Odparłam- Zaczekaj tutaj, pójdę się ubrać. 
- W porządku. 
Skierowałam się w kierunku garderoby, z której wybrałam czarne spodnie, oraz luźną koszulkę. Widząc swoje odbicie w lustrze związałam swoje długie włosy w warkocza, oraz założyłam okulary. Od czasu do czasu musiałam je nosić. 
Weszłam do kuchni, gdzie moi bracia, oraz Castiel robili pizzę. Wyjęłam z lodówki napój, oraz złapałam za dwie szklanki. 
- Zjecie z nami? Zapytał mnie Alexy. 
- Jasne- Odpowiedziałam.
Ponownie weszłam do swojego pokoju. Zabrane rzeczy z kuchni położyłam na czarnym biurku, które znajdowało się na wprost mojego łóżka. Następnie usiadłam obok Nathaniela. 
- Kocham Cię- Powiedział. 
- Ja Ciebie też. Tylko zmartwiło mnie to, że nie potrafiłeś zachować mojego małego wyskoku w tajemnicy. Zaczynam mieć obawy co do nas. 
- Przepraszam Gabrielle. Chcę tylko, byś uważała na Armina. Zadaje się z nieodpowiednimi ludźmi. Martwię się o Ciebie. 
- Nie powinieneś. 
- Zapomnimy o tym? Chłopak spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami. 
- Dobrze, zapomnijmy- Delikatnie się uśmiechnęłam, a następnie pocałowałam chłopaka w usta. 
Nasze pocałunki, początkowo delikatne, zaczęły przekształcać się w bardziej namiętne. Złapałam Nathaniela za rękę i pociągnęłam w stronę łóżka. Leżąc na nim, zapragnęłam czegoś więcej. Zapragnęłam pożądania, którego brakowało mi w naszym związku, oraz namiętności. 
- Nie możemy- Powiedział blondyn. 
- Dlaczego nie? Nikt przecież tutaj nie wejdzie- Mówiłam, wciąż nie przerywając pocałunków. 
- Powinniśmy z tym zaczekać- Stwierdził. 
- Myślałam nad tym od dłuższego czasu, jestem gotowa Nathaniel.
- Ale Ja nie. 
Zszokowana wypowiedzią chłopaka, usiadłam obok, na łóżku, czekając na jego wytłumaczenie. 
- Jesteśmy ze sobą od ośmiu miesięcy. Nie kochasz mnie, a może Ci się nie podobam? Zapytałam niepewnie.
- Nie to nie tak- Blondyn usiadł obok mnie.
- To jak? Zapytałam zirytowana.
- Kocham Cię bardzo. Jesteś najpiękniejszą dziewczyną, jaką przyszło mi spotkać w moim życiu. Jesteś dla mnie ważna.
- To w czym rzecz?
- Chcę zaczekać do ślubu- Odparł.
- Do czego?
- Do ślubu. To dla mnie bardzo ważne, zrozum.
- Jaką masz pewność, że weźmiemy ślub? Zapytałam zdezorientowania.  
- Kochamy się, to nam wystarczy. 
- Miłość to nie wszystko Nathaniel...- Odpowiedziałam. 
- Co masz na myśli? Zapytał niepewnie. 
- W miłości liczy się też przyjaźń, szacunek, zaufanie do drugiej osoby, ale również namiętność. Poza pocałunkami nic nie robimy i przyznam szczerze, że zaczyna mi to przeszkadzać. 
- Nie chcę byś była rozczarowana. Mieliśmy kilka wzlotów jak i upadków, ale mam wobec Ciebie poważne zamiary. Chcę byśmy ukończyli studia, wzięli ślub i założyli szczęśliwą rodzinę. 
- Wiem Nate, tylko czasami mógłbyś wyluzować. 
- Proszę nie mów do mnie Nate... wiesz, że tego nie lubię. 
- Właśnie o tym mówię... Kocham Cię, ale coś się psuje między nami. 
- Niczego takiego nie zauważyłem. Na dzień dzisiejszy tylko tyle mogę Ci dać. Przykro mi. 
- Mnie również. 
- W takim razie nic tu po mnie. 
- Nie możesz tak po prostu wyjść! 
- A co mi innego pozostaje? Za dużo oczekujesz. Myślałem, że chcesz tego samego co Ja... 
- Bo chcę! Wizja założenia wspólnej rodziny, naszego ślubu i szczęśliwego życia do końca naszych dni napełnia mnie szczęściem. Chcę tylko większego zaangażowania od Ciebie. 
- Nie zmienię swoich postanowień i przyrzeczeń. 
- Nie oczekuję tego. Chcę czuć się dla Ciebie ważna. 
- Jesteś i zawsze będziesz Gabrielle- Odpowiedział, a następnie mocno przytulił- Postaram się coś zmienić.
- Trzymam za słowo- Odpowiedziałam. 
- Pizza gotowa! Krzyknął Alexy. 
- Chodźmy jeść. Trochę zgłodniałam- Powiedziałam. 
* * *
          Nathaniel pojechał już do domu. Siedziałam w salonie rozmyślając nad naszą rozmową. Może faktycznie za dużo od niego oczekiwałam? Wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Jeszcze napięta sytuacja przy posiłku pomiędzy Nathanielem, a Arminem całkowicie mnie dobiła.  Poczułam dziwny smród. Pospiesznie wstałam i skierowałam się do pokoju Armina, z którego dobiegał ten intensywny i nie przyjemny zapach. Kiedy otworzyłam drzwi poza wielką chmurą dymu unoszącą się w pokoju, nic nie widziałam.
- Co Wy robicie? Zapytałam, cały czas kaszląc. 
- Nic takiego- Usłyszałam głos zdezorientowanego Alexego, który chował coś za swoją sylwetką. 
- Co to jest? Zapytałam. 
- To tylko marihuana- Odpowiedział Armin. 
- Przepraszam, że co?! Bo chyba się przesłyszałam! Krzyknęłam. 
- Wchodzisz, czy będziesz tak stać jak ta krowa w przejściu? Powiedział czarnowłosy. 
Wyszłam z pomieszczenia. W całym mieszkaniu dało poczuć się ten ohydny zapach. Trzasnęłam drzwiami od swojej małej twierzy i usiadłam na szerokim parapecie. 
- Żeby tylko rodzicie niczego nie wyczuli- Powtarzałam nerwowo. 
- Nic nie wyczują- Powiedział Harvey, siadając obok mnie. 
- Puka się! Syknęłam do chłopaka. 
- Mam propozycję nie do odrzucenia. 
Pospiesznie wstałam i podeszłam do drzwi, które natychmiastowo otworzyłam. 
- Wyjdź, nie mam ochoty z nikim rozmawiać. 
Czerwonowłosy wzruszył ramionami. Podszedł do mnie, zamknął drzwi mocno mnie do nich przygniatając. 
- Co ty robisz?! Krzyknęłam. 
- Składam Ci propozycję- Szeptał mi do ucha. 
- Nie musisz robić tego w tak dosadny sposób! 
- Może muszę, może nie muszę... Przypadkowo podsłuchałem twoją rozmowę z blondaskiem. 
- To chyba nie twój interes! Parsknęłam. 
Castel zaczął delikatnie całować mnie po szyi. Po całym ciele przeszły mnie przyjemne dreszcze. 
- Co ty robisz? Jęknęłam, kiedy złapał mnie za ręce, podczas moich  prób wyrwania się.  
- Nic takiego, pokazuje Ci tylko namiętność, której tak bardzo oczekujesz, a nie możesz dostać- Odpowiedział. 
- Natychmiast przestań! 
- Nie mam najmniejszego zamiaru- Chłopak stopniowo, pocałunkami zbliżał się do moich ust. Zaczął mnie całować. Był to zupełnie inny pocałunek, którym obdarzał mnie Nathaniel. Był namiętny, gorący, zachłanny. Harvey co raz bardziej napierał na moją sylwetkę, a Ja nie chciałam tego zakończyć. Kiedy udało mi się uwolnić jedną rękę, zaczęłam gładzić go po torsie. On w tym czasie podniósł mnie do góry, zakładając moje nogi na jego biodra. Swoje ręce założyłam na jego kark. W tej pozycji trwaliśmy od dłuższego czasu. 
- Przemyśl to- Powtarzał w przerwach od pocałunku. 
- Dlaczego Ci tak na tym zależy? Mam chłopaka, Ty dziewczynę, więc pytam dlaczego?
- Pragnę Cię- Odpowiedział. 
Te słowa zadziałały na mnie jak płachta na byka. Dosłownie wpiłam się w jego usta, przygryzając jego wargi. Czerwonowłosy przyjemnie pomrukiwał, więc miałam pewność, że mu się to podoba. 
- Nie możemy! Powiedziałam stanowczo przerywając igraszki. 
- Dlaczego? 
- Za dużo ode mnie oczekujesz. Kocham Nathaniela. 
- To nie ma najmniejszego znaczenia. 
- Castiel, gdzie jesteś?! Usłyszeliśmy dobiegający głos Armina na korytarzu. 
Chłopak postawił mnie na ziemi, składając ostatni raz pocałunek na moich ustach. 
- Będę walczył- Powiedział, a następnie opuścił pomieszczenie.