poniedziałek, 11 marca 2013

Rozdział II ''Raz na jakiś czas możemy się potknąć, ale mimo to upieramy się by robić to, co chcemy''

          Wychodząc ze szkoły, przystanęłam na dziedzińcu, gdzie zauważyłam Armina z nieznaną mojej osobie dziewczyną. Obejmował Ją, a następnie całował po szyi.
Od mojego wyjazdu Armin całkowicie się zmienił. Jego łagodny charakter powoli zanikał. Zwykłe stonowane ubrania w szafie zastąpiły glany, ramoneski i koszulki z różnymi metalowymi zespołami, a Jego ciało pokrywał piercing. Druga połowa Armina, bardziej demoniczna dawała o sobie znać. Nie poznawałam go. Pomimo tego, że był moim bratem, patrzyłam na obcego człowieka, z którym dopiero co przyszło mi się zetknąć.
- Ekhm- Chrząknęłam znacząco, kiedy podeszłam bliżej.
- Czego?
- O której kończysz zajęcia? Zapytałam niepewnie.
- Czekamy na Castiela i zaraz możemy zbijać na chatę.
- W takim razie gdzie jest twój przyjaciel?
- Kończy mecz koszykówki. Dał im nieźle popalić. Szkoda, że nie chciałaś grać, może ktoś, by mu w końcu utarł nosa.
Spojrzałam na chłopaka, marszcząc brwi.
- To chyba pierwszy raz od mojego powrotu, kiedy jesteś dla mnie miły... Czego chcesz? Zapytałam, zakładając ręce na biodrach.
- Kryj mnie przed matką.
- A to niby dlaczego?
- Nie wiem czy wiesz, ale dzisiaj jest Hammerfest.
- I co w związku z tym?
- Udajesz głupią? Chciałbym tam pojechać!
- Wystarczy, że powiesz o tym mamie...
- Do cholery jasnej! Przerwał mi- Nie jestem faworyzowany jak Ty, więc się nie zgodzi.
- Przepraszam bardzo... Co mam powiedzieć mamie, kiedy przyjdzie do pokoju i zapyta ''Gdzie są chłopcy, kolacja już gotowa'' ?!
- Nic nie powiesz, bo pojedziesz z nami- Uśmiechał się arogancko.
- Chyba sobie teraz ze mnie żartujesz... Nie ma mowy! Nie zgadzam się.
- Wersja dla rodziców jest taka, że twoja jakaś przyjaciółka organizuje urodziny, na które zostałem również zaproszony, więc nie dyskutuj.
- Przykro mi Armin, ale dzisiaj mam randkę z Nathanielem.
- Odwołasz- Stwierdził jednoznacznie.
- Nie ma nawet takiej opcji!
Czarnowłosy zmierzył mnie groźnym wzrokiem. Podszedł do mnie łapiąc mnie za ręce i przerzucając, niczym worek kartofli na swoje plecy.
- Armin, co Ty robisz?! Krzyczałam.
- Próbuję przypomnieć Ci jaka byłaś, przed tym twoim wyjazdem.
- Nie musisz robić tego w tak brutalny sposób!
- Postawię sprawę jasno. Albo zgodzisz się, odwołasz randkę i grzecznie pojedziesz z braciszkiem na ten festiwal, albo wrzucę Cię do fontanny.
- Nie odważysz się! Syknęłam.
- Założymy się? Wiele ryzykujesz...
- Panie Goldenmayer! Co się tutaj dzieje?! Usłyszałam głos pani Dyrektor.
- Nic takiego, tylko wygłupiam się z siostrą, prawda Gabi?
- Tak, tak. To nic takiego, zwykłe wygłupy, proszę się nie martwić- Uspokajałam straszą kobietę.
- Armin, w tej chwili postaw siostrę na ziemi, inaczej będę zmuszona wezwać Cię do gabinetu! Groziła siwowłosa.
- Ależ oczywiście- Odpowiedział i delikatnie postawił mnie na betonowym podłożu.
Miło było poczuć grunt pod nogami. Przez to, że zakręciło mi się w głowie, byłam zmuszona oprzeć się o brata, by nie stracić równowagi.
- Panno Goldenmayer, czy wszystko w porządku? Pytała, już wystraszona kobieta.
- Tak, jak najbardziej, po prostu zakręciło mi się w głowie.
Armin patrzył na mnie swoimi wielkimi, złotymi oczami. Zauważyłam w nich odrobinę troski.
- Co Ja z wami mam- Prychnęła dyrektorka- Proszę wracajcie już do domu i nie sprawiajcie więcej kłopotów- Odeszła niezadowolona.
- Nic Ci nie jest? Pytał zdezorientowany Armin.
- Chyba nie.
- Jesteś strasznie blada.
- To się czasami zdarza! Krzyknęłam na brata.
Odwróciłam się napięcie i chciałam podejść do samochodu, kiedy po raz kolejny straciłam równowagę, tym razem upadając na Castiela.
Leżałam dokładnie na nim, wpatrując się w jego zdezorientowaną twarz. Patrzył na mnie nie wiedząc jak się zachować.
- Przepraszam- Wydukałam.
-... Nic się nie stało- Odparł po chwili.
Poczułam szarpnięcie za ramię i już po chwili stałam obok brata.
- Jak zawsze niezdara- Prychnął Castiel, który również zdążył się podnieść.
- Nie obrażaj mnie! Syknęłam.

* * *

- Dzień dobry- Przywitałam się z rodzicami, siadając na beżowej kanapie w salonie.
- Jak twój pierwszy dzień w szkole? Pytał tata- Dostałaś może pozytywną ocenę?
- Nie, jeszcze nie, to dopiero pierwszy dzień, więc sam rozumiesz. Ale już zadano nam referat z biologii.
- O to świetnie! Pamiętaj, że musisz dostać szóstkę! Mówił podekscytowany ojciec.
- Oczywiście tato, jak zawsze! Odpowiedziałam, nie ukrywając niezadowolenia- Muszę z Wami porozmawiać.
- Co się stało kochanie? Coś w szkole?
- Nie, nie tato. Chciałabym tylko zapytać, czy mogę jechać do koleżanki na urodziny. Wróciłabym dopiero rano.
- No nie wiem. Kochanie, przepraszam, ale chyba nie powinnaś znikać na całą noc- Powiedziała mama.
- To przyjaciółka. Długo się nie widziałyśmy, chciałabym spędzić z nią odrobinę czasu. To dla mnie bardzo ważne.
- W takim razie kto to jest? Pytał zaciekawiony Ojciec.
- To Melania.
- Może zadzwonimy do jej rodziców zapytać co o tym sądzą? Ojciec swoją zapytanie skierował do mamy, która przytakiwała na potwierdzenie.
- Wybacz tato, ale skończyłam już osiemnaście lat i nie jestem dzieckiem. Gdyby jej rodzicie mieli coś przeciwko, z pewnością Mel nie zaprosiłaby mnie do siebie. Więc rozważ proszę moją propozycję.
- No dobrze, masz racje. Jesteś dorosła. Tylko powiedz mi kto Cię tam zawiezie? Z tego co wiem Melania mieszka w innym mieście- Zapytała rodzicielka.
- Rozmawiałam z Arminem. Powiedział, że nie widzi w tym problemu.
- Z Arminem?! Krzyknęli niezadowoleni.
- Tak z Arminem. Chcemy unormować stosunki między nami. Liczę na to, że zacznę być jego autorytetem i może w pewnym stopniu zmieni swoje zachowanie?
- Gabrielle! To świetny pomysł- Odpowiedział zadowolony Ojciec- Jedź, baw się dobrze, tylko proszę! Nie pij alkoholu. Wiesz jakie to niestosowne.
- Oczywiście tato, nie musicie się martwić! W końcu zostanę prawnikiem, więc odpowiedzialność to moje drugie imię.
Pocałowałam rodziców w policzek i skierowałam się do swojego pokoju. Kiedy przekraczałam próg, zauważyłam czarnowłosego, który nerwowo przechadzał się po pomieszczeniu, obgryzając paznokcie. Zawsze to robił, kiedy się denerwował.
- I co? Zapytał, kiedy mnie zauważył.
- Zgodzili się- Odpowiedziałam.
Armin uśmiechnął się szeroko. Cieszył się jak małe dziecko. Nie chciałam sobie wyobrażać, co by było, gdyby moja odpowiedź była negatywna.
Opadłam bezwładnie na łóżko. Zaczynałam mieć wyrzuty sumienia. Był to pierwszy raz, gdy okłamałam rodziców. Czasami zdarzyło się zataić przed nimi prawdę, ale nie musiałam kłamać, patrząc im prosto w oczy.
Zdążyłam jeszcze napisać wiadomość do Nathaniela, że bardzo go przepraszam, ale muszę zrobić coś dla brata, przez co nie możemy się spotkać.
- Zbieraj się! Krzyknął Armin, rzucając we mnie bluzą.
- Nawet nie wiem jaki to festiwal, i czego mam się spodziewać- Prychnęłam z niezadowolenia.
- Spodoba Ci się, a teraz się pospiesz!
Wychodząc z pokoju, chciałam pożegnać się z Aleksym, jednakże nie było go w swoim pokoju. Byłam na tyle spostrzegawcza, by wiedzieć, że najprawdopodobniej się zakochał. Może właśnie, w tym momencie wyznaje swojej ukochanej miłość? Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym.
Wyszliśmy przed dom, gdzie czekał na nas czerwony Dodge. Nie należał on do nikogo z mojej rodziny.
Za kierownicą siedział Castiel. Nikt nie poinformował mnie o tym ze Harvey również bierze w tym udział. Gdybym tylko wiedziała wcześniej, zaparłabym się nogami i rękami, ale przynajmniej nigdzie bym nie pojechała i nie musiałabym okłamywać rodziców.
Usiadłam z tyłu. Samochód ruszył z piskiem opon. Tak zawsze jest kiedy czerwonowłosy siedzi za kierownicą. Jest nawet gorszym kierowcą, niż mój brat.
Chłopcy wrzucili płytę do odtwarzacza. Głośna muzyka rozbrzmiewała w pojeździe.
Rozpoznałam płytę, którą dawno temu wręczyłam Arminowi. Na samym początku nagrana była dedykacja dla najwierniejszej fanki zespołu Asking Alexandria. Przypomniałam sobie, kiedy mniej więcej trzy lata temu zgłosiłam się do konkursu z ogólnych wiadomości o zespole. Zajęłam trzecie miejsce i jako nagrodę, właśnie otrzymałam tę płytę. Zmarszczyłam brwi. Nie przypuszczałam, że czarnowłosy Ją zatrzyma.
- Pamiętasz Gabi? Stare, dobre czasy- Usłyszałam głos Armina.
- Nie przypominam sobie- Prychnęłam.
- Mnie nie okłamiesz! Zmarszczył brwi dokładnie w ten sam sposób co Ja.
Odwróciłam głowę w stronę szyby, udając, że tego nie zauważyłam. Po chwili oberwałam torbą.
- Przebierz się! Nakazał czerwonowłosy.
Powoli  wyjęłam czarne, potargane spodnie, białą koszulkę, która miałabym odsłonić mój brzuch, męską ramoneskę i glany.
- Chyba sobie żartujesz! Odpowiedziałam- Nie założę tego.
- Nie kłóć się, tylko zakładaj!
- Niby gdzie?! Krzyknęłam na Castiela.
- Musisz się tutaj przebrać, jeśli się zatrzymam gdziekolwiek, to się spóźnimy.
- Armin? Powiedz coś!
- Nie marudź Gabi. Zasłonię Cię kurtką- Odpowiedział.

* * *
- Kto to jest? Zapytałam Cassa, kiedy zauważyłam dwie dziewczyny witające się namiętnie z Arminem.
- Wiesz, twój brat nie próżnuje z laskach- Odpowiedział. 
Spojrzałam jeszcze raz na czarnowłosego, kiedy ten całował się z jedną dziewczyną, a następnie drugą. Widać było, że nikomu nie przeszkadza ta sytuacja. 
Już chciałam podejść, by zrobić z tym porządek, jednakże czerwonowłosy złapał mnie mocno za dłoń i pociągnął w swoją stronę.
- Zostaw go- Wyszeptał.
- Mógłbyś mnie puścić?! Zaczynałam się szarpać.
- Puszczę, jak pójdą przodem. Nie mam zamiaru uczestniczyć w jego trójkącie i Ty chyba też nie powinnaś, 
jakby nie było, w tej sytuacji najlepiej udawać, że się nie znamy. 
- Pierwszy raz Harvey muszę przyznać Ci rację! Parsknęłam śmiechem.
- Pierwszy i nieostatni.
Poczekaliśmy jeszcze chwilę i dopiero chłopak mógł puścić moją dłoń. Kiedy zniknęli za zakrętem postanowiliśmy pójść już własnym, nieprzyspieszonym tempem.
- A jak się zgubimy? Zapytałam niepewnie.
Nie usłyszałam odpowiedzi.  
Po sprawdzeniu biletów przez ochronę, przeszliśmy przez bramki, kierując się na główną płytę. Staraliśmy się dostać pod samą scenę. Po drodze znajdował się mały sklepik, gdzie można było zaopatrzyć się w napoje energetyczne. 
Czekaliśmy na Armina, oraz jego dwie towarzyszki.  Do koncertu pozostało jeszcze trzydzieści minut. Tłum  robił się coraz większy. Wszyscy krzyczeli nazwę zespołu, który miał wystąpić jako pierwszy. 
- Co tak długo?! Krzyknął Castiel, kiedy zobaczył  obok siebie Armina. 
- Musiałem się pożegnać z moimi przyjaciółkami- Odpowiedział zalotnie wciąż oblizując usta. 
Castiel wybuchł gromkim śmiechem.
- Jesteście obrzydliwi- Odpowiedziałam.

* * *


         Głośna muzyka. Rozwrzeszczani fani. Światła scenicznie zgasły. Zapadła cisza. Delikatne dźwięki gitary prowadzącej wprowadziły publiczność w czyste szaleństwo. Ponowne krzyki i pogwizdywania. Migające światła oświetlały wyłaniające się sylwetki członków zespołu. Zobaczyłam ich. Zespół Attila. 
Wszyscy zaczęli podskakiwać do rytmu. Nie mając wyjścia uczyniłam to samo. Kurczowo trzymałam się kurtki Castiela, by nie upaść. 
- six, six, six Party with the Devil Bitch! Cały tłum śpiewał, łącznie z nami. 
Zaczynałam się rozkręcać, przypominałam sobie czasy, kiedy jeździłam na koncerty z Arminem. Słuchałam metalu przez cały czas kolekcjonując płyty ulubionych zespołów. Potem coś się zmieniło. Wszystkie rzeczy wyrzuciłam. Następnie wyjazd do Paryża. Właśnie tak zakończyła się moja fascynacja metalcorem. 
- Rage-Aholics, Anonymous! Przypominałam sobie kolejne słowa piosenki.
- Fill your cups, We're dancing with the devil! He'll drink you under the table!
Puściłam Castiela. Poczułam się na tyle swobodnie, że chciałam podejść bliżej sceny, co z pewnością by mi się udało, gdyby nie silny uścisk czerwonowłosego na moim ramieniu. Zostałam przez niego pociągnięta. W tym momencie obejmował mnie mocno od tyłu. 
- Gdzie się wybierasz! Krzyknął mi do ucha. 
- Nic nie widzę! Odpowiedziałam. 
- Trzeba było tak wcześniej! 
Chłopak złapał mnie mocno za talię i podniósł wysoko do góry. Siedziałam mu na baranach. Spojrzałam na tłum. Wszyscy świetnie się bawili, a niektórzy nawet skorzystali z naszego pomysłu.
 Armin również nie próżnował. Najpierw całował się z nieznajomą, a następnie ruszył na pogo, które zaczynało formować się nieopodal nas. Z własnego doświadczenia wiedziałam, że to kiepski pomysł. 
- six six six! Fuck you! Śpiewaliśmy. 

* * *
         Po dwu i pół godzinnej zabawie festiwal dobiegł końca. Siedzieliśmy wykończeni w samochodzie, czekając, aż Castiel w końcu ruszy. W samochodzie, oprócz mnie siedział Armin z kolejną nowo poznaną towarzyszką, oraz jej siostrą. Nie chcąc psuć im zabawy, usiadłam z przodu. Czerwonowłosy nerwowo przeszukiwał kieszenie. 
- Tego szukasz? Odezwała się Ramona, pokazująca plik kluczy. 
- Skąd je masz? Zapytał zirytowany Harvey. 
- Powiedzmy, że znalazłam- Mówiła dziewczyna nadal oblizując usta. Widać było, że Castiel wpadł jej w oko.
Zaczęłam intensywnie przyglądać się czerwonowłosemu, i faktycznie, jest strasznie przystojny. Jego czerwone włosy lekko opadające na ramiona. Intensywnie, brązowe oczy, w których można było się zatopić. Do tego trenuje koszykówkę i jest strasznie silny. Wysoki i taki męski. Wyrósł na prawdziwego przystojniaka. Moja wyobraźnia zrobiła swoje. Widziałam Nas, razem  namiętne całujących się. Swoją drogą ciekawe jak całuje... 
- Czemu mi się tak przyglądasz? Zapytał.
- Zastanawiam się co dziewczyny w Tobie takiego widzą- Odpowiedziałam spokojnie. 
- Jedź już! Ponaglał Armin. 
Castiel prychnął z niezadowolenia i ruszyliśmy w drogę. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. 
- Obudź się- Szturchał mnie- Ktoś musi iść ze mną do sklepu. 
Potrząsnęłam głową. Faktycznie, znajdowaliśmy się przed marketem, w którym często robiłam zakupy. Znaczyło to że jesteśmy już prawie na miejscu. 
- Mogę wiedzieć, czego potrzebujesz ze sklepu... O pierwszej trzydzieści w nocy? Mówiłam spoglądając na zegarek. 
- Nie zadawaj głupich pytań, tylko chodź. 
Z wielką niechęcią wysiadłam z samochodu i podążałam za Harveyem. 
- Nie mogłeś poprosić kogoś innego, chociażby Ramonę,  która tak bardzo chciałaby spędzić z Tobą tylko kilka minut? Zaczęłam śmiać się histerycznie- Widziałam, jak się na Ciebie patrzy. 
- Grabisz sobie Goldenmayer- Wysyczał.
Weszliśmy do sklepu. Castiel skierował się lodówki, w której znajdował się alkohol. Wyciągnął z niej kilkanaście piw, a następnie podszedł do kasy. Sprzedawczyni świdrowała go wzrokiem, kiedy poprosił jeszcze o dwie paczki papierosów, oraz prezerwatywy. 
Stojąc obok niego czułam się bardzo niezręcznie. Czerwonowłosy zauważył moje rumieńce na policzkach.   
 Uśmiechnął się i objął mnie ramieniem, dobierając kolejną paczkę prezerwatyw. 
- Kochanie, który smak wybierasz? Banan, czy truskawka? Zapytał. 
Gdyby spojrzenie mogło zabijać. Ekspedientka delikatnie chichotała zasłaniając buzię ręką. Widocznie zauważyła moje zakłopotanie. Nie miałam pojęcia co w tej sytuacji mogę odpowiedzieć. 
- Dobrze niech będą bananowe- Zadecydował czerwonowłosy. 
Zapłacił kartą, a następnie opuściliśmy sklep. 
- Przecież, tylko żartowałem- Mówił- Szkoda, że nie widziałaś swojej miny! 
- Masz kiepskie poczucie humoru- Parsknęłam. 
* * *


- Armin! Nie mówisz poważnie! Krzyknęłam na brata, kiedy zaparkowaliśmy przed osiedlem Castiela. 
- Powiedziałaś starym, że wrócisz rano. Nie masz gdzie się podziać do tego czasu- Odpowiedział. 
- Ale nie było mowy o tym, że będę spać u Harveya!
- Dobra, jeśli chcesz to wracamy do domu. Myślę, że rodzice będą bardzo zadowoleni, słuchając twojego wytłumaczenia. 
- Przestań mnie w końcu szantażować! 
- Taka rola rodzeństwa... Więc jak będzie?
- Dobrze zostanę, ale obiecaj mi, że wcześnie rano wrócimy do domu!
- Może być- Odpowiedział, a następnie weszliśmy do mieszkania, w którym mieszka czerwonowłosy. 








  




































2 komentarze:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster Award!!! Szczegóły znajdziesz tutaj: http://ichisui.blogspot.de/2013/03/nominacja-do-liebster-awards.html
    Gratulacje!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. KIEDY KOLEJNY ?

    OdpowiedzUsuń