sobota, 16 lipca 2016

Rozdział XX '' Koła rodzinnego nie tworzy się cyrklem''

           Czas. Czas który dłużył się bezlitośnie doprowadzając nas do czystej furii. My go nie mieliśmy, a jednak zostaliśmy skazani na jego działania. Siedzieliśmy przed komisariatem policji już dobre dwie godziny, próbując opanować nerwy i strach. Strach o naszego debilnego brata.
Przechadzałam się w różnych kierunkach, próbując przeanalizować, jak poradzimy sobie z Arminem, jak doprowadzimy do jego wolności. Narkotyki? Nigdy w życiu! Armin to barwna postać, która przeszła w życiu o wiele więcej niż jego statyczny brat i można mu zarzucić wiele rzeczy. Oskarżać o wszystko co tylko może się przyśnić, a On, z tym szelmowskim uśmieszkiem nigdy nie zaprzeczy o swoich niecnych uczynkach. Nigdy! Wiedziałam, że Armin i narkotyki to nie to samo. Jakie narkotyki?! Wiedziałam, że coś tu nie gra, że jest w coś wrabiany, że nie mógł zrobić tego sam, o ile to zrobił. Nie przemycał narkotyków i dam sobie poodcinać kończyny, jeśli tak było.
- Musimy zawiadomić rodziców- Rzekł Alexy, który siedział na schodach przy paszczy lwa. Pochylał się do przodu, wciąż czyszcząc swoje śnieżnobiałe adidasy.
- Jeszcze nie. Najpierw musimy obmyślić plan, w jaki sposób mamy tego dokonać.
- Nie jestem w stanie trzeźwo myśleć! Odparł oburzony- Nasz brat siedzi w areszcie i jest zupełnie SAM! Jak długo ma czekać na wsparcie?!
- Tyle,  na ile będzie to konieczne! Zacisnęłam mocno wargi- Musimy zacząć myśleć, inaczej wpakujemy go w jeszcze większą aferę z rodzicami na czele!
- Posłuchaj- Zaczął spokojnie- Jedźmy do domu. Obudzisz Ojca i wszystko mu opowiesz.
- Dlaczego mam mu powiedzieć o tym sama, skoro siedzimy w tym razem? Odparłam, przysiadając się obok. Za ostatnie funty Alexa udało mi się kupić paczkę fajek. Odpaliłam jedną, wciąż starając się rozegrać jakiś plan działania.
- Miałaś zostać prawnikiem. Wiesz jak rozmawiać z prawnikami- Odparł, opierając się o moje ramię- Czy On naprawdę?
- Nie Alexy! Armin jest debilem i wszyscy o tym wiedzą, ale nie jest na tyle głupi, by bawić się w narkotyki- Pogłaskałam brata po włosach- Ktoś go wrabia.
- A te wyścigi? Widzieliśmy to na nagraniu!
- Armin bierze udział w nielegalnych wyścigach i nie da się tego zaprzeczyć w żaden sposób.
- Boże- Wyszeptał- Nie mogę w to uwierzyć!
- Ja też nie mogłam i chyba byłam w większym szoku niż Ty.
- W domu jest normalny- Powiedział dobitnie- A kiedy z niego ucieka, wychodzi z niego Demon! To nie jest mój brat!
- Jest twoim bratem i doskonale o tym wiemy- Przytuliłam go mocno do siebie- Wyjdziemy z tego, zobaczysz!
- Dziękuję, że przyjechałaś.
- Nie zostawiłabym Cię tutaj samego- Uśmiechnęłam się- Przecież jesteśmy rodzeństwem, a rodzeństwo...
- Zawsze trzyma się razem- Dokończył.
Pociągnęłam chłopaka za rękę w kierunku samochodu. Wcale się nie zdziwił czemu nie ma szyby i w końcu połączył fakty dlaczego miałam pokaleczone ręce. Alexy miał to do siebie, że nie zadawał pytań. Kiedy chciał zasięgnąć języka, robił to w sposób dystyngowany i elokwentny, ostrożnie badając grunt, czy może faktycznie to uczynić, czy lepiej przemilczeć temat.
Stanowczo różnił się od Armina. Nasz Alexy jest usposobieniem wszystkiego czego nie miał w sobie czarnowłosy. Przede wszystkim miał więcej pokory.
- Teraz już rozumiem, dlaczego tak opóźniasz powrót do domu- Skomentował.
Uśmiechnęłam się delikatnie, odpalając silnik.
- To kropla w morzu dla naszych problemów- Odparłam, powoli ruszając przed siebie- Zadzwoń proszę do Castiela. Koncert na pewno już się skończył, a nie chcę, żeby się martwił.
- Padła mi bateria- Wzruszył ramionami- Pewnie i tak postawił już pół miasta na nogi, żeby Cię odnaleźć.
- Obyś mylił się w tym co mówisz- Zaśmiałam się- Liczę na to że się nie zorientował.
- Nie żartuj nawet! Jego kobieta wychodzi w trakcie koncertu, rozwala telefon, wywala szybę w aucie i znika nie informując nikogo. Stawiam dziesięć funtów, że jest wściekły.
- Nie masz dziesięciu funtów- Skomentowałam- Ostatnie drobne wyciągnęłam od Ciebie na fajki.
- Więc potraktuj je jako prezent, jeśli nie mam racji.
- Dobrze więc, przyjmuję zakład.
- Dziwnie tak bez tej szyby- Skomentował, czując jak wiatr mierzwił jego niebieskie włosy, nie pozostawiając żadnej litości dla jego czupryny- Naprawdę dziwnie.
- Dziwnie to dopiero będzie, kiedy Ojciec dowie się o wszystkim- Odparłam- Jak myślisz? Bardzo jesteśmy w dupie?
- Chyba najgłębiej, jak to możliwe- Prychnął- Pomyśleć, że jeszcze dzisiaj rozmawiałem z Mamą na temat Armina. Prosiła, bym go pilnował jak oka w głowie.
- Armin sam się pilnuje i jak widzisz, marne z tego efekty- Rzekłam niewzruszona- Gdybym wiedziała wcześniej, może udałoby mi się go powstrzymać.
- Zastanawiam się jak go z tego wyciągniemy- Westchnął- Czy jego da się uratować?
- Musi być jakiś sposób. Pamiętaj że jesteśmy rodzeństwem Alexy. Musimy sobie pomagać, nawet jeśli wymaga to większych poświęceń na jakie nie zawsze na stać. Musimy.
- Musimy- Usłyszałam w odpowiedzi- Musimy!
- Teraz nie wiem, czy chować samochód w garażu Castiela, czy odstawić go jak gdyby nic do nas? Zapytałam, kiedy znacząco zbliżyliśmy się do naszego osiedla.
- Teraz zaparkuj gdziekolwiek- Odparł- Jest druga w nocy. Wytłumaczymy wszystko twojemu mężczyźnie i jak tylko będzie świtać idziemy z tym do Ojca.
- Cieszę się, ze chociaż Ty jesteś opanowany, bo Ja mam siekę w mózgu- Zaparkowałam przy garażu Harvey'a- Nie mam siły na to wszystko.
Wysiedliśmy z samochodu i chcieliśmy wejść do domu Castiela. Nie zdążyliśmy dotknąć nawet klamki, kiedy Czerwonowłosy pociągnął mnie mocno do środka.
- Czy Ty jesteś normalna?! Krzyknął, trzymając mnie mocno za ramiona- Gdzie byłaś?! Wszyscy popadali w obłęd!
- Castiel, to boli- Syknęłam z bólu, kiedy dotykał moich małych ran. Dopiero teraz do niego dotarło, że jestem pokaleczona.
- Odejdź- Powiedział Lysander trzymając w ręce apteczkę- Wszystko w porządku?
- Tak, to tylko lekkie zadrapania. Nic poważnego.
- Pozwolisz, że zerknę? Zapytał, prowadząc mnie do kanapy.
- Nie krępuj się.
- Nie wiemy co się stało- Powiedziała smutno Rozalia- Wszyscy Cię szukali!
- Armin trafił do aresztu- Syknęłam na jednym wdechu, kiedy poczułam jak Lysander dezynfekuje moje ranki- Grozi mu dwadzieścia pięć lat odsiadki.
Castiel wpadł w szał. Uderzył pięścią w ścianę, zostawiając niemały ślad po swoim ataku agresji.
- To Ja lepiej zrobię kawę- Powiedział pospiesznie Alexy, uciekając do drugiego pomieszczenia. Gdybym mogła, to sama uciekałabym jak najdalej się da. Natychmiast wstałam, przerywając w ten sposób zabiegi Białowłosego.
- Wiesz coś- Powiedziałam, zbliżając się do Rudzika- Ty wiesz... Widzę to w twoich oczach!
- Może zostawmy ich samych- Powiedziała Rozalia, zabierając wszystkich do tej nieszczęsnej kuchni.
- Ten idiota wszedł w jakiś układ z Voltem- Powiedział, patrząc mi prosto w oczy, kiedy wszyscy już wyszli.
- Wiedziałam- Wyszeptałam- Czułam, że tak się mogło stać. Odwróciłam się napięcie, zgarnęłam kluczyki od samochodu Ojca i wyszłam przed dom. Natychmiast wsiadłam do auta, chcąc odjechać jak najprędzej.
- Nigdzie nie jedziesz! Warknął Czerwonowłosy wyrywając mi pęk kluczy- Za dużo już dzisiaj sobie krzywdy wyrządziłaś!
- Naprawdę? Zapytałam sarkastycznie- To Ty mnie ranisz Harvey! Tym, że nie mówisz mi wszystkiego.
- Czy to by coś zmieniło?! Warknął- Jest dorosły. Nikt nie ma na niego wpływu!
- Ja mam na niego wpływ! Krzyknęłam- Zrobiłabym wszystko, by go tylko zatrzymać! Mam już dość tych waszych chorych pasji- Popłakałam się- Nie da się tak żyć! Oddaj mi te pierdolone kluczyki!
- Nigdzie nie jedziesz- Odparł, wyrzucając je gdzieś najdalej- Jeśli chciałaś jechać do Volta, to tym bardziej do tego nie dopuszczę!
- Jak sobie życzysz! Wysiadłam z samochodu, starając oddalić się jak najbardziej od Castiela.
- Nawet mnie nie dotykaj! Krzyknęłam, kiedy widziałam jak próbuje się do mnie zbliżyć- Nie masz prawa!
- Ja nie mam tak? To kto ma? Nathaniel?!
- Zabraniam Ci tak mówić- Zacisnęłam mocno usta, uderzając go w ramię- Nie pozwalaj sobie!
- To przestań mnie odtrącać od siebie, tylko pozwól sobie pomóc! Złapał mnie gwałtownie za biodra, przyciągając mnie do siebie- Siedzimy w tym razem!
- To Ty w tym siedzisz- Starałam się wyrwać z mocarnego uścisku- Powinnam się trzymać się od Ciebie jak najdalej, kiedy tylko dowiedziałam się w jakie chore gry pogrywasz!
- To mogłaś nie rzucać się w moje ramiona, kiedy tylko nadarzyła się taka okazja! O Ja, biedna Gabrielle, mój chłopak nie poświęca mi czasu, ale mi smutno- Starał się naśladować mój głos- A kiedy Cię pocałowałem pierwszy raz, ledwo co słyszałem sprzeciw!
- Dość! Zamknij tę niewyparzoną mordę- Powiedziałam w miarę spokojne - Powiesz o jedno zdanie za dużo i kończymy ten cały cyrk- Złapałam go za podbródek- Jedno zdanie za dużo i to koniec!
Chłopak tylko nerwowo westchnął- Nie chcę, żeby stała Ci się krzywda.
- Castiel, to już się stało, o tutaj- Złapałam go za rękę, kierując ją do mojego bijącego jeszcze serca- Już za późno.
- Zrobisz to po swojemu, prawda? Pochylił lekko głowę, dotykając mojego czoła ustami.
- Nie mogę zrobić tego inaczej- Rzekłam wtulając się mocno w jego tors- Muszę.


***


          Tak wiele chciałam powiedzieć, tak długo się do tego przygotowywałam. Tak bardzo chciałam, by było już w porządku. Tak bardzo się starałam. Moment w którym powiedziałam rodzinie o bardzo skomplikowanej sytuacji Armina, mógł trwać nawet wieczność. Wszystko działo się tak nagle, szybko i gwałtownie, że już sama nie wiedziałam, czy to o czym opowiadam ma właśnie jakiś sens, czy może paplam bez żadnej składni, próbując jak najszybciej pozbyć się tego co tak bardzo mnie przytłoczyło.
Nie mogłam patrzeć na cierpienie, kobiety która jest moją matką. Nie mogłam patrzeć jak upija szybkie łyki wina z butelki, chcąc chociaż na chwilę się uspokoić. Nie mogłam patrzeć w jej zalane oczy, od potoku łez.
Ojciec szukał swoich dokumentów, chcąc jak najszybciej spakować najpotrzebniejsze do czarnej aktówki, z którą nie rozstaje się, odkąd stał się prawnikiem. Nawet nikt nie zwracał uwagi na jego papierosa trzymanego w ustach.
- Jadę z wami- Powiedziała Rodzicielka, podchodząc do swojego męża, który kategorycznie zabronił jej wychodzenia z domu- Błagam! Przecież to mój Syn!
- Proszę, zostań- Odparł chłodno Ojciec- Alexy się tobą zaopiekuje, prawda?
- Tak mamo- Lepiej będzie jeśli tutaj zostaniemy. Będziemy tylko przeszkadzać- Przytulił mocno kobietę.
- Castiel już czeka- Odparłam, wyglądając przez okno w salonie.
- W porządku- Usłyszałam w odpowiedzi.
Zanim jednak otworzył drzwi spojrzał na mnie pytającym wzrokiem- Czy jest coś, o czym muszę wiedzieć?
- Tak- Powiedziałam smutno, spuszczając głowę w dół- Jest wiele rzeczy, o których musisz się dowiedzieć...


***
          Komisariat policji. Miejsce pogłębiające depresję każdego zdrowego człowieka. Bez żadnego wyjątku. Ten przygnębiający nastrój tutaj, te szare korytarze, zniszczone krzesła. Od czasu do czasu mijali na funkcjonariusze z nowymi aresztowanymi, spoglądający na nas pytająco. Jakby to było coś dziwnego, że dwójka nastolatków jest w poczekalni. Dość przygnębiające miejsce.
Nasz Ojciec siedział już jakiś czas w pokoju przesłuchań. Zapewne wyjaśniał wszelakie kwestie naszych wyskoków o których miał się dowiedzieć od Armina. Ja poległam. Nie potrafiłam mu opowiedzieć o wyścigach, o Volcie, o naszych poczynaniach. Nie dałam rady. Liczyłam na to, że Czarnowłosy wszystko mu opowie, wyrażając w ten sposób skruchę do tego co uczynił. O ile uczynił. 
Opierałam się o ramię Harveya, nerwowo poruszając nogą. Przerażało mnie to wszystko. Wspomnieniami wracałam do momentu, kiedy dowiedziałam się o wyścigach i zastanawiałam się, dlaczego nie zrobiłam nic, by temu zapobiec. Nie wykazałam żadnej inicjatywy, a dzięki temu mój głupek brat, ma problemy. Niby na własne życzenie, ale mogłam coś uczynnić, by tak się nie stało. 
-  Przestaniesz się tak w końcu telepać? Zapytał, kątem oka spoglądając na mnie. Ogólnie On tez był spięty. Czułam jak jego pięści zaciskają się nerwowo, jak ciało sztywnieje na każdy dźwięk otwieranych drzwi, licząc na to, że w nich pojawi się mój Tata i w końcu udzieli nam informacji. 
- Postaram się. 
- Wiem, że mnie obwiniasz- Kontynuował- Masz podstawy, by tak myśleć. 
- Teraz, każdy może się obwiniać, a to i tak niczego nie zmieni- Rzekłam, dając mu kuksańca w biodro, że aż się wystraszył- To nie nasza wina. 
- Twój Ojciec mnie nienawidzi- Zaśmiał się- Kiepski ze mnie materiał na chłopaka. 
- Jedyny w swoim rodzaju Rudziku. Wyjątkowy. Delikatnie pocałowałam go w usta- Kocham Cię ruda małpo. 
-Ekhm- Chrząknął znacząco Tata, widząc nas w takiej sytuacji. Jeszcze się nie oswoił, że w jego mniemaniu degenerat społeczny, czyli mój chłopak, jest moim wybrankiem- Możecie go zobaczyć- Odparł chłodno, udając się do gabinetu Komendanta- Ja w tym czasie załatwię kaucję. 
Powoli weszłam do pomieszczenia, nazwanym Pokojem widzeń. Po drugiej stronie siedział przygnębiony Armin, za szybą z przyłożoną słuchawką do ucha. 
Zajęłam miejsce na wprost, przykładając swoją dłoń do szyby. 
- Masz szczęście, że dzieli nas ten kawałek szkła- Powiedziałam, grożąc mu palcem- Inaczej, wylądowałabym po drugiej stronie za morderstwo. 
- Domyślam się, jak bardzo chcesz mnie teraz zabić. 
- To nawet mało powiedziane! Prychnęłam- Mam ochotę zrobić Ci wszystko, czego sobie nawet nie chcesz wyobrazić. 
- Nie chcę- Zaśmiał się- Co tam słychać w wielkim Świecie? 
- Nic a nic. Wisisz mi dwieście funtów za wstawienie szyby w aucie rodziców. 
- Jesteś nienormalna! 
- Mam to po Tobie- Powiedz jak Cię traktują? Karmią Cię chociaż?
- Nie jest tak źle siostrzyczko. Mam już nowych znajomych i jakoś ten czas na leci, kiedy gramy w karty. 
- Nie przyzwyczajaj się za bardzo- Dopowiedział Castiel pochylając się do słuchawki- Co tam się stało? 
- Ech- Westchnął Czarnowłosy- Pojechałem na ten wyścig, bo chciałem odzyskać swój samochód. Układ był prosty i w zasadzie wszystko się miało udać. Wygrałem zakład i już chciałem odjechać, kiedy pojawił się patrol policji...
- A narkotyki? Samochód był wypakowany narkotykami po brzegi- Przerwałam mu- Jak to możliwe? 
- Volt mnie wrobił- Powiedział, dokładnie akcentując jego imię - Gabi, pamiętasz naszą rozmowę w parku, kiedy przyjechałem po Ciebie? 
- Nie da się tego zapomnieć- Odparłam- Co to ma do rzeczy?
- Zaraz po tym jak Cię wysadziłem, pojechałem na wyścig i przegrałem. Nie dojechałem nawet do mety. Zostawiłem samochód, dokumenty, no wszystko co da się tam zostawić i odszedłem. 
- Kurwa- Wysyczał Castiel. Spojrzałam na nich zdezorientowana. 
- Człowiek Volta wygrał wyścig i zgarnął moją furę- Kontynuował- Uznałem, że czas na rewanż. Nie wiedziałem, że auto jest naszpikowane dragami. Wiesz, że Ja bym nigdy... 
- Wiem braciszku. Wiem o tym. 
- A dalej już wiecie co i jak- Uśmiechnął się nerwowo. Prokuratorem okazał się przyjaciel Ojca. Zgodził na kaucję. Do rozprawy będę mógł zostać w domu. 
- Głupi ma zawsze szczęście- Prychnął Castiel- Jednak cieszę się, że stąd wyjdziesz.
- Mam nadzieję, że nasz Ojczulek mnie wybroni. Muszę udowodnić, że samochód którym uciekałem jest mój, ale nie jego zawartość. 
- Masz stare dokumenty? Zapytałam. Auto było zarejestrowane na Ciebie? 
- Tak, na całe szczęście tak i jednak nie jestem takim debilem na jakiego wyglądam. Castiel, te papiery są w skrytce, dobrze wiesz jakiej- Powiedział,
- No dobrze, wszystko fajnie, ale te narkotyki! Armin, oni Cię tak łatwo nie wypuszczą.
- Muszę mieć dowody, że to nie moje, że zostałem wrobiony. Najlepiej jakieś nagranie, cokolwiek- Westchnął- Wiem, że nie mam prawa Cię o nic prosić. Wiem, że skrzywdziłem Cię wystarczająco mocno, ale Gabi, wiem że coś wymyślisz.
- Nie zgadzam się- Powiedział Castiel- To niebezpieczne.
- Ale zrozum, że nikt nie może tego zrobić, poza nią- Odparł Czarnowłosy- Ciebie już znają, Alexy sobie nie poradzi, Mam tylko Ją. Poruszałem ten temat z Tatą.
- Traktujesz ją, jako swoją kartę do wolności! Powiedział Harvey, uderzając pięścią w stół- Nie zgadzam się! 
- Dość już- Chrząknęłam- Wrócisz do domu, porozmawiamy z Ojcem i zobaczymy co będzie dalej. To za głębokie gówno, żeby się w nim topić, zrozumiano?
- Dobrze więc- Odparł brat- Castiel zdobędzie papiery, a reszta jest do obgadania, kiedy tylko stąd wyjdę. Dalej będę zdany na siebie.
- Może to Cię nauczy pokory, kochany braciszku. Może to sprawi że zaczniesz myśleć racjonalnie.






2 komentarze:

  1. Biedny Armin,swoją drogą wyznawanie miłości " kocham cię ty ruda małpo " urocze 😍😍
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedny Armin, bo głupi Armin. Tak strasznie spodobała mi się moja własna interpretacja tej postaci, że aż żałuję, że zrobiłam go bratem Gabi XD

      Usuń