niedziela, 12 maja 2013

Rozdział VI ''Nadmiar smutku się śmieje. Nadmiar radości płacze''

- Jest coraz gorzej! Mamrotałam kiedy, widziałam jak chłopcy na boisku popadają w coraz większą depresję.
Obserwując wahający się wynik, popadałam w paranoje.
- Może powinnaś z nimi porozmawiać podczas przerwy? Zaproponował Nathaniel.
- To i tak nic nie da, już sam fakt że w przeciwnej drużynie jest Zelon świadczy o porażce naszej szkoły- Odpowiedziałam.
- Jaki Zelon? Skąd go znasz? Zapytał Nathaniel, wpatrując się wielkimi, niebieskimi oczami w moją postać.
- Zelon to ksywka. Nikt nie ma pojęcia jak chłopak się naprawdę nazywa. Tak czy inaczej to godny przeciwnik Dajana, raz udało mi się z nim konkurować i zostałam bez szans. To chłopak maszyna, nie mam pojęcia jak można pokonać jego taktykę- Mówiłam obserwując Zelona, który zabawiał publiczność w czasie przerwy. Cyniczny uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nie zmienił się od naszego ostatniego spotkania.
Po chwili napotkałam wzrokiem Castiela, który najprawdopodobniej mnie wołał. Pospiesznie wstałam i podeszłam bliżej boiska.
- O co chodzi? Zapytałam, kiedy znalazłam się przy Castielu.
- Trener uważa, że to przez brak dopingu...- Odpowiedział.
Powoli rozejrzałam się dookoła. Faktycznie, w zupełności nikt nie dopingował naszej drużynie. Z naszej strony panowała absolutna cisza...
- Wpadłem na pewien pomysł i jesteś mi do tego potrzebna- Kontynuował czerwonowłosy.
- Jaki pomysł? Zapytałam, a w moich oczach pojawiły się małe iskierki.
- Na samym końcu sali, wchodząc po schodach, znajdziesz się dokładnie nad salą, czyli w szkolnym radiu. Pójdziesz tam z kilkoma osobami i zrobicie doping. Rozbawicie towarzystwo na trybunach. Mogę na Ciebie liczyć? Zapytał, kiedy dalej obserwowałam wejście do szkolnego radia.
- No dobra! Postaram się- Odpowiedziałam z entuzjazmem.
Przybiliśmy piątkę na pożegnanie i poszłam szukać swoich koleżanek z którymi dotychczas nie miałam okazji rozmawiać. Stojąc przy wejściu na trybuny, gdzie siedzieli uczniowie z naszej szkoły gorączkowo rozglądałam się za dość barwną postacią naszego Liceum, a mianowicie Rozalią, która powinna się wyróżniać swoimi długimi, srebrnymi włosami. Nie pomyliłam się. Dziewczyna siedziała znudzona, oglądając gazetę, dokładnie na samej górze.
- Roza! Krzyknęłam.
Dziewczyna rozglądała się w poszukiwaniu osoby, która ją woła.
- Tutaj na dole! Pomachałam jej i po chwili dziewczyna mocno mnie przytuliła.
- Myślałam, że się do mnie nie odzywasz! Powiedziała, kiedy w końcu mnie puściła.
- Nie to nie tak, po prostu nie miałam czasu się ze wszystkimi przywitać! Zmieniłaś się! Co zrobiłaś z ubiorem? Zapytałam zaciekawiona, kiedy moja była przyjaciółka ubrana była w długie wiktoriańskie kozaki, krótką, białą sukienkę z nałożoną kamizelką podcinaną pod biustem, oraz odchodzący od kamizelki płaszcz, sięgający do ud dziewczyny, rozcięty na dwie połowy. Podobne noszą pianiści na ważnych występach.
- Och no wiesz... Moda się zmienia, poza tym teraz mam wzięcie na styl Wiktoriański- Odpowiedziała z entuzjazmem.
- Chciałabym jeszcze chwilę z tobą porozmawiać i dowiedzieć się co się zmieniło przez ten czas, kiedy mnie nie było, ale bardzo, ale to bardzo potrzebuję pomocy- Powiedziałam, łapiąc dziewczynę za rękę i powoli zaciągając ją do szkolnego radia.
- O co chodzi? Zapytała zdezorientowana.
- Musimy rozgrzać widownie. W tym celu wejdziemy do szkolnego radia, włączymy muzykę, a potem wybiegniemy na trybuny i zaczniemy dopingować! Odpowiedziałam, choć sama nie wiedziałam dlaczego to robię i czy nawet się odważę na coś takiego.
- Świetnie, w takim razie, musimy jeszcze znaleźć Sucrette i Iris!
- Sucrette? To jakaś nowa uczennica? Zapytałam zdezorientowana.
- Kiedy ty wyjechałaś do Francji, Su właśnie stamtąd przyjechała... Rok się skończył, ty wróciłaś, a ona postanowiła zostać. Tylko błagam Cię, nie obrażaj jej intelektu. Jest trochę dziecinna, ale uwierz mi, czasami ma dobre pomysły.
- Dobrze, w takim razie poszukaj tej całej Su, a ja pogadam z Iris i spotkamy się przed wejściem do radia. Tylko Rozalia! Błagam pospiesz się, to ma być szybka akcja! Krzyknęłam do oddalającej się Rozy.
- Oczywiście! Odkrzyknęła w odpowiedzi.
Rozglądałam się nerwowo w poszukiwaniu Iris. Wiedziałam jak wygląda, tylko mój problem stanowił fakt, iż nigdy z nią nie rozmawiałam. Miałam tak po prostu podejść? I co mam jej powiedzieć? Nieciekawa sytuacja.
          Znalazłam ją. Siedziała samotnie, niedaleko mnie, w pierwszym rzędzie. Z niepewnością i lekkim strachem postanowiłam do niej podejść. Stanęłam na wprost niej, a ona nawet nie zwróciła na mnie uwagi.
- Przepraszam, Iris? Zapytałam.
Dziewczyna nawet nie odpowiedziała. Wyglądała jakby płakała.
- Nie zwracaj na nią uwagi, ma gorszy dzień- Odpowiedziała jej koleżanka.
- W porządku, chciałam tylko zapytać czy byłaby w stanie nam pomóc...- Nie dokończyłam zdania, gdyż Iris lekko mnie odepchnęła i wybiegła z sali gimnastycznej zanosząc się płaczem.
- Przepraszam za nią, ale odkąd nie układa jej się z Castielem... Przepraszam, lepiej pobiegnę za nią- Odpowiedziała czarnoskóra i również opuściła salę.
- Nie układa jej się z Castielem? Ty parszywa gnido! Pomyślałam, kiedy spojrzałam na rozbawionego czerwonowłosego, siedzącego na ławce. Przerwa jeszcze trwała, a ja już miałam ochotę opuścić szkołę i uciec od tego całego misternego planu działania. Jak on mógł?! Ze mną! A jeśli ona wie?! A jeśli Nathaniel się dowie?! Powtarzałam w myślach popadając w histerię. Jaka ja jestem żałosna- Syknęłam.
          Podeszłam do schodów na które bezwładnie opadłam. Czekałam pod szkolnym radiem na dziewczyny. W końcu je zobaczyłam.
- Gabi, poznaj Su- Powiedziała Rozalia, przedstawiając nas sobie.
Podałyśmy sobie dłonie na przywitanie i ponownie usiadłam.
- A gdzie Iris? Zapytała Roza.
- Dowiedziałam się tylko tyle, że ma gorszy dzień i raczej nie jest w stanie nam pomóc- Odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Och, jak mogłam zapomnieć! Krzyknęła srebrnowłosa.
- Zapomnieć o czym? Zapytałam, wpatrując się wnikliwie w dziewczynę.
- Bo widzisz... kiedy wyjechałaś....Castiel chciał Ci zrobić na złość i związał się Iris- Mówiła to wszystko z wielkim trudem.
- Ej ej ej! Moment bo nie rozumiem! Przecież to ja byłam zauroczona Castielem, więc dlaczego ta czerwona małpa chciała mi zrobić na złość?! Krzyknęłam.
- Chyba nie do końca tak było, skoro po twoim wyjeździe odseparował się od całej szkoły. Poza tym Gabi... Nawet wtedy gdy miałaś okulary i aparat na zębach, byłaś całkiem atrakcyjną dziewczyną w szkole. Taka bezradna. Castiel cały czas Ci dokuczał pamiętasz? Lubił Cię skoro, spędzaliście ze sobą mnóstwo czasu.
- Może masz racje, ale wtedy Castiel tak strasznie mnie upokorzył! Dziwię się czemu nadal z nim rozmawiam.
- Dalej wspominasz ten głupi zakład? Nie wiedziałam że jesteś aż tak pamiętliwa.
- Oj Roza, jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz... Dobra skończmy ten głupi temat i po prostu weźmy się do roboty! Krzyknęłam z entuzjazmem i podbiegłam do drzwi od szkolnego radia.
Ostrożnie weszłam do środka. Na całe szczęście nikogo tam nie było, więc pospiesznie przywołałam dziewczyny do siebie.
- Dobrze, że zabrałam ze sobą to! Powiedziała Rozalia, wyciągając z torby swoje mp3.
Podłączyłyśmy je do urządzeń i już po chwili w sali rozbrzmiewała głośna muzyka.
Wszyscy spojrzeli w stronę radia. Castiel tylko wzruszył ramionami i czekał na naszą dalszą akcje.
- Dziewczyny, to co macie na sobie... mogę to troszkę pociąć? Zapytała rozbawiona srebrnowłosa z nożyczkami w dłoni.
Spojrzałam na wystraszoną Su, która również nie rozumiała zamiarów naszej pokręconej koleżanki.
- Roza? Co chcesz zrobić z tymi nożyczkami? Zapytałam podejrzliwie.
- Och, no wiesz... Podciąć troszkę tutaj i tutaj- Powtarzała, dotykając moich ubrań- To jak będzie? Ponowiła pytanie z typowym błyskiem w oczach.
- Jak za starych dobrych czasów! Powiedziałam ze śmiechem, pozwalając przyjaciółce brać się do roboty.
- To na pewno bezpieczne? Pytała Su, kiedy nadeszła jej kolej.
- Oczywiście! Wyskoczymy na trybuny, troszkę rozbawimy towarzystwo, a żeby było zabawnej musimy wyglądać bardziej seksownie! Krzyknęła Rozalia, kiedy już zdejmowała bluzkę z zdezorientowanej brunetki.
Moje miętowe rurki, z wysokim stanem stały się krótkimi spodenkami, ledwo zasłaniającymi pośladki, natomiast granatowa, zwiewna koszulka została podcięta, prawie pod sam biust. Rozpuściłam włosy, które sięgały mi do pasa. Dobrze że miałam koturny. Nie potrafiłam się przyzwyczaić do obecnego wizerunku, ale kiedy była ze mną Roza cały strach ze mnie uleciał. Dlatego właśnie uwielbiałam spędzać z nią wolne chwile.
- Świetnie! Wyglądacie jak prawdziwe...
- Nie kończ Roza! Wiemy jak wyglądamy- Przerwałam dziewczynie, a następnie wszystkie wybuchłyśmy śmiechem. Su wyglądała z nas najlepiej. Jej długie spodnie, również stały się krótkimi spodenkami, do tego była w samym staniku, z narzuconą marynarką na ramiona, natomiast Rozalia, zrzuciła zwój kubraczek, zdjęła sukienkę formując z niej spódniczkę i również występowała w samym staniku. Kiedy Dyrektorka to zobaczy, chyba przestanę być jej ulubienicą. Czasami jednak warto się poświęcić, w końcu raz się żyje...
          W ten sposób wybiegłyśmy na trybuny zachęcając wszystkich do dopingu. Skakałyśmy do rytmu muzyki. Wszyscy na nas patrzyli. Uchwyciłam spojrzenie Castiela, który patrzył na mnie z satysfakcją, a jego wzrok mówił '' To moje dzieło'', widziałam również zaskoczonego Armina, oraz jego kolegów z drużyny, którzy wręcz ślinili się na nasz widok. Drużyna przeciwna była całkowicie zdezorientowana.  Zelon mnie rozpoznał, chyba nie mógł uwierzyć w to co widzi. Trybuny szalały. Wszyscy nam pomagali w dopingu. Widziałam rozżalonego Nathaniela, który pospieszne opuścił salę gimnastyczną, wraz z Melanią. Miałam ochotę za nim wybiec, ale nie mogłam. Musiałam dokończyć to co zaczęłam. Przeklęta Melania pewnie go teraz będzie pocieszać- Karciłam się w myślach.
          Chłopcy rozpoczęli mecz, oczywiście z małą pomocą widowni i nas. Do końca meczu zostało sześćdziesiąt sekund. Armin i Castiel co chwilę podawali sobie piłkę i biegli w kierunku kosza przeciwników. Wystarczył by rzut za trzy punkty i wychodzimy na prowadzenie. Ostatecznie przy piłce został Castiel. Szykował się do rzutu. Podskoczył i... trafił! Szkoła Słodki Amoris świętuje dzisiaj zwycięstwo!
Wszyscy na trybunach szaleli ze szczęścia, a my z dziewczynami zrobiłyśmy typowy przyjacielski uścisk! Było naprawdę warto. Widziałam wkurzonego Zelona, który rzucał przekleństwami w kierunku Castiela. Jeszcze trochę i dojdzie do bójki. Na całe szczęście trener ze wszystkim sobie poradził i rozdzielił chłopaków, którzy wyszli świętować na dziedzińcu, a za nimi wszyscy uczniowie, łącznie z nami.
- Gabi, nie spodziewałem się tego po tobie! Powiedział Armin mocno mnie przytulając, kiedy udało mi się podejść do niego.
- Sama się tego po sobie nie spodziewałam!  A teraz błagam, musisz mi coś dać do przebrania, jeśli rodzice mnie zobaczą w takim stanie, to mogę się wyprowadzić! Jeszcze trochę i zaraz wyskoczą mi pośladki! Powtarzałam skrępowana.
- Już w porządku! Chodź do szatni, założysz moją koszulkę, ale z dołem będziesz jakoś musiała sobie poradzić bo nie posiadam żadnych damskich spodni- Odpowiedział ewidentne rozbawiony.
- Niech będzie.
          Kiedy wyszłam z szatni, w czarnej koszulce Armina, którą włożyłam do spodenek, postanowiłam udać się do pokoju gospodarzy, gdzie z pewnością zastanę Nathaniela. Nie chciałam, aby się na mnie złościł. Poza tym jeśli uda mi się wyjść z nim dzisiaj wieczorem, to chcę mu powiedzieć o zajściu z Castielem. Tak postanowiłam.
- Nathaniel, mogę wejść? Pytałam, kiedy pukałam do drzwi.
W końcu chłopak postanowił mnie wpuścić. Usiadłam na fotelu przy jego biurku i cały czas na niego spoglądałam. Blondyn mnie ignorował, ponieważ przekładał dokumentację szkolną.
- Możemy porozmawiać? Zapytałam, kiedy w końcu udało mi się go złapać za dłoń.
- O czym chcesz rozmawiać? Zapytał ewidentnie znudzony.
- Jesteś na mnie zły, nie chciałam by Cię to uraziło. Po prostu Castiel...
- Tak tak! Castiel Cię poprosił, a ty oczywiście się zgodziłaś! Przerwał mi.
- Owszem poprosił mnie, ale tylko o to bym zebrała dziewczyny i coś wykombinowała. Sam widziałeś że nie wyglądało to za ciekawie. Przepraszam Nathaniel- Odpowiedziałam.
- Nie mogłem znieść tych okrzyków, zalotnych spojrzeń w twoim kierunku. Wszyscy kolesie się na Ciebie patrzyli!
- Nathaniel, tam była też Roza i Su...
- To nieistotne! Ty jesteś moją dziewczyną i powinnaś świecić przykładem dla mojego dobra! Krzyczał- Dlaczego nie możesz być taka jak Melania?
- Dlatego, że kochasz mnie taką jaką jestem i nie zmienię się, a co lepsze! Nie żałuję tego całego występu, bo świetnie się bawiłam! Jeśli chcesz, to proszę bardzo, Melania bardzo się ucieszy na wieść o naszym zerwaniu i z pewnością będzie idealną pocieszycielką! Krzyknęłam, a następnie gwałtownie wstałam i chciałam szybko opuścić pokój, jednakże Nathaniel złapał mnie za rękę i mocno do siebie przytulił.
- Nie chcę Melanii, chcę Ciebie, bo to Ciebie kocham a nie ją- Szeptał, głaskając mnie po włosach.
- Skoro tak, to nigdy mnie do niej nie porównuj, bo nie stanę się taka jak ona.
- Przepraszam, ale jestem tak strasznie zazdrosny...
- Kocham Cię Nathaniel, nie zapominaj o tym- Odpowiedziałam, a następnie pocałowaliśmy się namiętnie.