niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział XII ''Zamiast porównywać się z innymi, zacznij doceniać samego siebie''

          Castiel Harvey. Podobno najprzystojniejszy chłopak w naszym Liceum. Wysoki, dobrze zbudowany, o najpiękniejszych brązowych oczach jakie widziałam, połyskujących delikatnie, pod wpływem światła. Cechujący się wysokim ilorazem inteligencji. Czasami cyniczny, gburowaty i nieuprzejmy. Tajemniczy i skryty. Nie pozwalał na bliższe poznanie siebie. Jakby bał się, że to może zostać wykorzystane przeciw niemu. Bał się zranienia, dlatego miał tak wiele twarzy. Raz, czuły i troskliwy, kolejnym razem uszczypliwy i kąśliwy, rzucający uwagami na prawo i lewo. Cały on.
Pomimo większej ilości wad niż zalet, był sobą. Zawsze i wszędzie. Nie zatracał się, tak jak Ja.
Przez całą noc, wspólnie wykonywaliśmy przydzielone nam zadania. Mieliśmy pewne trudności, ale nauczyliśmy się współpracować. Można powiedzieć, że byliśmy świetną drużyną.
Kiedy Ja widziałam wszystko w ciemnych kolorach, dostrzegając swoją bezsilność przy wyzwaniu, to on okazywał się tym bardziej rozsądnym, sypiącym kreatywnością jak z rękawa. Potrafił natychmiast przywołać mnie do pionu, zmuszając zmęczony mózg do dalszego działania. Wiedział czym można mnie zmotywować do współpracy. Miałam wrażenie, że wie o mnie wszystko.
Jednakże, bywało i tak, że to on poddawał się w najmniej odpowiednim momencie, przeklinając szaleńczo. Bardzo łatwo można go wyprowadzić z równowagi.
W tamtych momentach, to Ja brałam wszystko na siebie, szturchając go w ramię, tłumacząc, że ze wszystkiego można wybrnąć. Współgraliśmy.
Dwie różne osobowości, dwa różne temperamenty z różniącymi się celami życiowymi walczyły o wygraną.
Przebywaliśmy w klubie, sięgając po kolejne wyzwanie.  Poprzednie, udało nam się wykonać w dość przyzwoitym czasie, chociażby to, które zmusiło nas do zrobienia zdjęcia z miss szkoły.
Przyjaciółka Amber, bardzo długo się opierała, pokazując nam swoją solidarność z blondynką.
Na całe szczęście Castiel wiedział jak do tego podejść, przekonując dziewczynę, że jeśli nam nie pomoże, wszyscy  mogą pożegnać się z randką z przystojnym czerwonowłosym.
W tamtym momencie cieszyłam się, że Castiel postanowił poświęcić siebie na spotkanie z rozkapryszoną Panną Richardson.
Kolejna fotka wylądowała przy stoliku organizatorów. Z radością na twarzy sączyłam drinka, ruszając się delikatnie w rytm muzyki. Harvey w tym czasie wyciągał kolejną kopertę z zadaniem.
Do ukończenia zawodów zostały tylko trzy godziny.
- Łap- Powiedział, rzucając mieniącą się pod wpływem oświetlenia białą kartkę.
Natychmiast wytężyłam wzrok czytając '' POCAŁUJ TE SAMĄ DZIEWCZYNĘ W TRZECH RÓŻNYCH MIEJSCACH''
- Więc, musimy Ci znaleźć jakąś fajną laskę- Odparłam, chowając kartkę do kieszeni. W duszy zanosiłam się śmiechem, choć wiedziałam że żadna mu nie odmówi.
- Mówisz poważnie? Zapytał podirytowany. Miałam wrażenie, że w jego chorej głowie narodził się już plan działania.
- Jesteśmy teraz tutaj, zobacz jaki masz wybór- Mówiłam, wskazując na grupy tańczących dziewczyn.
- Tak to nie działa myszko- Powiedział, obejmując mnie gwałtownie- Rób zdjęcie- Krzyknął do Armina, który stał nieopodal nas.
- Co Ty- Nie zdążyłam dokończyć, kiedy usta Harveya zetknęły się z moimi. Przez przymrożone oczy, widziałam błysk flesza.
- Co Ty wyprawiasz?! Wrzasnęłam, kiedy tylko oderwał się ode mnie.
- Mamy to! Krzyknął podniecony Armin, oddając aparat właścicielowi.
- Wypij- Powiedział czerwonowłosy, podając mi butelkę alkoholu- Będzie Ci potrzebne.

***

- Ty draniu! Miałeś sobie kogoś znaleźć! Krzyczałam na chłopaka, na parkingu samochodowym. Kompletnie nic sobie z tego nie robił. Oparł się o maskę swojego auta, paląc papierosa i uśmiechając się zawadiacko. Chodziłam po parkingu wytrącona z równowagi, a ten głupek tylko się uśmiechał pod nosem, przeglądając jednocześnie zawartość mojego telefonu.
- Oddawaj to! Natychmiastowo znalazłam się przy nim, wyrywając mu komórkę.
- Przestań się tak denerwować. To tylko pocałunek...
- Nie pozwolę siebie tak wykorzystywać! Pogroziłam mu palcem- Nawet nie zapytałeś mnie o zdanie!
- Nie było czasu, więc podjąłem decyzję za Ciebie- Odpowiedział- Miałam ochotę go rozszarpać na tym pierdolonym parkingu.
Opadłam bezsilnie obok niego. Patrzyłam w swoje uwalone jeszcze ziemią trampki. Miałam wrażenie, że dostałam załamania nerwowego.
Castiel od czasu do czasu spoglądał na mnie z wyciągniętym aparatem fotograficznym, robiąc mi zdjęcia. Nie miałam siły zareagować w jakikolwiek sposób.
- Miejmy to za sobą, bo zaraz zejdziesz na zawał z podniecenia- Powiedział, całując mnie kolejny raz.
- Żeby mnie to jeszcze kręciło- Pomyślałam, odwzajemniając pocałunek.
- Widzisz, nie było tak źle- Dodał po chwili- Teraz musimy znaleźć inną miejscówkę i po wszystkim.
Czerwonowłosy otworzył mi drzwi od strony pasażera. Usiadłam na miejscu wciąż bijąc się z myślami. Zastanawiało mnie, dlaczego mój brat nie zareagował w żaden sposób. Każdy normalny byłby zdegustowany, kiedy zobaczyłby jak jego najlepszy przyjaciel całuje jego siostrę. Ale nie Armin. Więc dlaczego? Czyżby był wmieszany w plan Harvey'a? Nie mogłam tego pojąć.
Rozmyślałam nad słowami Castiela ''Będę walczył'', do tego reakcja Armina. Coś tu śmierdziało, tylko nie wiedziałam do końca co...
- Wstąpimy jeszcze do marketu- Powiedział, kiedy byliśmy już w drodze- Przez Ciebie, skończą nam się papierosy. Obdarzył mnie ironicznym spojrzeniem, kiedy odpalałam fajkę.
Zrobiłam naburmuszoną minę, co wywołało chwilowe rozbawienie na jego twarzy.
- Dziwisz mi się? Zapytałam- Dałam się w ciągnąć w takie gówno, to jeszcze zaczynasz żałować papierosów.
- Nie chcę żebyś się wciągnęła w niepotrzebny nałóg- Odparł.
- Dziękuję za troskę Panie Harvey- Rzekłam beznamiętnie- Poradzę sobie.
- Nie ma za co Panno Goldenmayer.
Przemierzaliśmy szybko i tak nieduży dystans dzielący nas do naszego miejsca zamieszkania. Z niechęcią musiałam przyznać że Castiel jest dobrym kierowcą. Zaliczam to do jego pozytywnej cechy. Opanowany, pewny siebie. Pakuje się w kłopoty, bo lubi adrenalinę. Stąd zamiłowanie do wyścigów na opuszczonym lotnisku i jazda po alkoholu. Potrząsnęłam głową z niedowierzania.
Jeżdżę z pijakiem, a do tego wcale się nie boję. Na szybko przeanalizowałam ile dzisiaj wypił ten gbur. Mogliśmy wpaść w tarapaty. Jako niedoszły prawnik zdaję sobie z tego sprawę.
Postanowiłam zostać w samochodzie, kiedy chłopak poszedł zrobić jakieś zakupy do marketu. Nie chciałam mu towarzyszyć.
Rozejrzałam się dookoła. Na tylnej półce od bagażnika ujrzałam dwie potężne tuby. Odpaliłam radio, szukając piosenki z porządnym bassem. Otworzyłam drzwi, ustawiając dźwięk na maksa. Czułam jak głośniki w końcu spełniają swoje przeznaczenie.
Odpaliłam ostatniego papierosa z paczki Castiela i odprężałam się przy głośniej muzyce.
Przy markecie stało zaledwie kilka pojazdów, w tym nasz czerwony Dodge. Ten samochód miał w sobie jakiś potencjał. W mojej głowie pojawił się zacny plan. Wręcz szalony jak na tę chwilę. Ale czemu miałabym nie spróbować? Uśmiechnęłam się na samą myśl.
- Kupiłem nam coś do żarcia,  jakieś słodycze i oczywiście papierosy- Powiedział Castiel, podając mi reklamówkę- Nie wiedziałem że lubisz tak głośno słuchać muzyki- Skomentował.
- Lubię, nie lubię, chciałam i gra- Odparłam, wyciągając chrupki z torby.
- Zanim zaczniesz jeść, załatwmy sprawę- Powiedział, wyciągając mnie z samochodu, wprost w swoje ramiona. Muzyka w dalszym ciągu przygrywała głośno w tle, a Ja marząc, by to się już skończyło natychmiast pocałowałam Harvey'a nie upewniając się nawet, czy zdążył wyciągnąć aparat.
- Załatwione? Zapytałam, kończąc pocałunek.
- Ta- Odparł beznamiętnie, upewniając się czy uchwycił market za nami.
- Świetnie. Liczę na rekompensatę- Rzekłam, przechadzając się wokół samochodu.
- Twoją rekompensatą były nasze pocałunki- Parsknął śmiechem- No chyba, że chcesz jeszcze?
- Ha! Zapomnij- Spojrzałam na niego, kiedy stałam już przy siedzeniu kierowcy- Daj mi się przejechać.
- Żartujesz sobie prawda? Niepewnie wzdrygnął- Nie ma takiej opcji.
- Proszę! Powtarzałam.
- Nie!
- Błagam! No zrób to dla mnie!
- Dlaczego wszystkie laski są takie uparte- Powiedział, pochodząc do mnie, odsuwając mnie delikatnie. Może bał się że wskoczę do tego samochodu. Swoją posturą zasłonił mi wejście do środka.
- Proszę? Zapytałam jeszcze raz, robiąc przy tym maślane oczy.
- Nie! Usłyszałam w odpowiedzi.
- Pójdę z tobą na randkę! Powiedziałam stanowczym głosem.
- Nie zaprosiłem Cię na randkę- Powiedział, uśmiechając się łobuzersko- Jeszcze nie.
- Nie na naszą randkę, tylko na randkę z Amber- Klepnęłam go w ramie- To jak będzie? To chyba dobry układ, prawda?
- Przecież Ty nawet nie masz prawa jazdy! Odparł, krzyżując ręce.
- Na naukę nigdy nie jest za późno- Sięgnęłam do kieszeni w jego kurtce, wyciągając komplet kluczyków- Ojciec kiedyś pokazywał mi co i jak.
Widziałam jego zmieszanie na twarzy. Intensywnie rozważał moją propozycję.
- Proszę? Ponowiłam pytanie.
- Niech cię szlak- Odparł, robiąc mi przejście.
- Łii! Nie pożałujesz, obiecuję! Krzyknęłam radośnie, rozkładając się na fotelu kierowcy.
- Tylko nie szalej. Tu cudo ma 340 km pod maską- Powiedział, zajmując miejsce obok- Kurwa, na co Ja się zgodziłem.
- Nie załamuj się! Wszystko będzie git! Przekręciłam kluczyk w stacyjce, odpalając to maleństwo. Przegazowałam trochę, spuściłam ręczny, jedynka wrzucona i jazda. Castiel bacznie obserwował co robię. Wrzuciłam kierunkowskaz i wyjechałam na główną drogę. Obserwowałam obroty silnika, który aż wyrywał się do szybszej jazdy. Wrzuciłam dwójeczkę i jazda.
Harvey odpalił papierosa. Kątem oka widziałam jak drżą mu ręce.
- Patrz na drogę! Powiedział donośnie, ściszając radio.
- Zostaw to! Uderzyłam go w rękę- Chcę żeby wszyscy nas słyszeli.
- Pierdolnę zaraz na zawał- Odparł.
- Witaj w moim Świecie rudasku- Odpowiedziałam, zmieniając na trzeci bieg. Cieszyłam się jak małe dziecko- Muszę zrobić w końcu to prawo jazdy!
- Nie zmieniaj już biegów! Krzyknął. Złośliwie wrzuciłam czwarty, śmiejąc się szyderczo.
- Ale z Ciebie baba! Odparłam, przyspieszając.
- Nie nazywaj mnie tak! Wrzasnął- Jesteś popierdolona!
- Mamy pustą drogę! Co się może stać? Zapytałam.
- Oby kurwa nic, bo jak zginiemy to i tak Cię znajdę!
- Powodzenia w szukaniu! Lepiej zadzwoń do Armina, żeby wyszedł na zewnątrz.
Czerwonowłosy już nic nie powiedział, tylko wystukał na szybko wiadomość do Armina, który pewnie szalał w klubie. Miałam nadzieję, że mnie zobaczy. Chciałam, żeby wkręcił mnie w wyścigi samochodowe. Musiałam zaplanować sobie ostatnie dwa tygodnie pobytu tutaj. W ten sposób chciałam odreagować. W odtwarzaczu leciała nasza piosenka z Hammerfestu, na którym byłam z chłopakami.
- Six six Party with the devil bitch! Śpiewałam
- Przestań tak zapierdalać! Wjebie mi całą benzynę.
- Odkupię- Powiedziałam spokojnie. Hamowanie silnikiem, kierunkowskaz i już jesteśmy- Widzisz? Wcale nie było tak źle.
Spokojnie podjechałam pod wejście do budynku, przy którym stał mój brat. Szczęka dosłownie opadła mu do Ziemi, kiedy zobaczył, że to Ja prowadzę.
- Gabi?! Krzyknął, kiedy wysiedliśmy z samochodu- Dałeś jej prowadzić? Zapytał Castiela.
- Ta mała siksa jest opętana- Powiedział, uspakajając oddech- Ale jeździć potrafi.
- Widzisz? Niepotrzebnie trząsłeś portkami- Rzekłam oddając kluczki właścicielowi.
- Jestem w szoku- Powiedział Armin, wciąż analizując to co przed chwilą zobaczył.
- Chcę żebyś wkręcił mnie w wyścigi- Powiedziałam dosadnie.
- Co?! Krzyknęli.
- Gabi, co się z tobą dzieje?! Powiedział Castiel, potrząsając mnie lekko za ramiona.
- Faktycznie ją opętało- Skomentował Armin, patrząc na mnie podejrzliwie- Pogadamy o tym, jak już będziemy w domu.
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że jej na to pozwolisz?! Zapytał Castiel, łapiąc Armina za ramię- Znam ten wzrok. Nie zgadzam się!
- Jeśli chce, to czemu nie- Rzekł wyrywając się z uścisku Harvey'a.
- Nie zgadzam się! Powtórzył.
- Może sama podejmę decyzję! Powiedziałam, stając pomiędzy nimi. Widziałam jak wymieniają srogie spojrzenia. Nie chciałam, żeby się pokłócili przeze mnie.
- Nie możesz mi tego zrobić, rozumiesz?! Krzyknął czerwonowłosy- Nie pozwalam Ci!
- Mogę i chcę! Krzyknęłam- Będę robić to na co mam ochotę! Sam mi to powiedziałeś!
- Nie sądziłem, że weźmiesz to za bardzo do siebie!
- Ej Wy! Naszą dyskusję przerwał jeden z imprezowiczów- Wszyscy na was czekają, więc przestańcie się kłócić i właźcie do środka.
Ostatni raz wymieniliśmy się spojrzeniami i weszliśmy do budynku. Niech ta cholerna noc już się skończy...

***
- ZALICZONE! Powiedział jeden ze studentów, kiedy przedstawiliśmy im nasze zdjęcia. 
Spojrzałam na chłopaków, między którymi wciąż istniało swego rodzaju napięcie. Postanowiłam to zostawić tak jak jest i troszeczkę się rozerwać. Dołączyłam do tańczącego tłumu, losując kolejną kopertę z zadaniem dla mnie. Pobujałam się troszkę na parkiecie z innymi. Mieliśmy dwie godziny do ukończenia dwóch ostatnich zadań. Czas nas nie gonił, więc nie spieszyłam się zanadto z przeczytaniem wylosowanego wyzwania. Didżej przygrywał najlepsze kawałki. Kilka osób gratulowało mi odwagi. Zamieniłam z nimi dosłownie kilka nic nie znaczących zdań i postanowiłam wrócić do stolika. 
- Chłopaki- Powiedziałam, machając im kopertą- Czytamy!
- Co tym razem? Zapytał Armin, zaglądając przez moje ramię. 
- ''ZDEJMIJ BIELIZNĘ NIE WYCHODZĄC Z POMIESZCZENIA'' Przeczytałam- Serio kurwa?
Czerwonowłosy wybuchł niekontrolowanym napadem śmiechu, a Ja poczułam, że robią mi się wypieki na twarzy. Naprawdę żenujące zadanie. 
- Armin, zapytaj, czy może może być tylko biustonosz, czy muszę oddać całą bieliznę- Powiedziałam. Chłopak skinął na potwierdzenie, a następnie zaczął się przedzierać przez tłum. 
Zastanawiałam się jak mam to zrobić, w miejscu gdzie jest pełno ludzi. Gdybym tylko mogła wyjść do toalety- Pomyślałam. 
- Dziewczyno z Amorisa- Powiedział organizator przez mikrofon- Oddajesz cały komplet! Widziałam jak uśmiecha się lubieżnie. 
- Cholera- Parsknęłam niezadowolona. 
- Staniemy gdzieś z boku, zasłonię Cię- Powiedział Castiel, łapiąc mnie za dłoń. Przeciskaliśmy się przez szalejących ludzi. 
- Niby jak? Staniesz przede mną, to będzie mnie widać z boku, staniesz z boku, to zobaczą mnie z przodu- Powtarzałam nerwowo. 
- Coś wymyślimy- Odparł- Z górą pewnie poradzisz sobie szybko, a kiedy przejdziesz do dołu, zasłonię Cię kurtką. 
- Widzę, że jesteś w tym doświadczony- Odpowiedziałam, kiedy znajdowaliśmy się w bardziej ustronnym miejscu. Oparłam się o ścianę. 
Chłopak nic nie powiedział, tylko przygotował kurtkę, którą miał mnie osłaniać. 
Nie przedłużając dłużej swojego cierpienia pośpiesznie zabrałam się za rozpinanie biustonosza. 
Widziałam spojrzenia imprezowiczów, którzy co chwilę zerkali, czekając na rozwój sytuacji. 
- Trzymaj- Powiedziałam, podając Harveyowi koronkowy biustonosz. 
- Mamy jednego fanta! Krzyknął pokazując wszystkim mój stanik. 
- Osłaniaj mnie durniu! Wrzasnęłam, kiedy zabierałam się za rozpinanie spodni. Jeszcze żaden facet nie widział mojej bielizny, a czerwonowłosy beztrosko machał sobie moją własnością. Byłam tym zażenowana.
Przybrudne spodnie wylądowały na posadzce. Miałam wrażenie, że każdy mnie widzi, chociaż Castiel skutecznie to uniemożliwiał. 
Pospiesznie zdjęłam majtki i rzuciłam się na spodnie, by natychmiast je założyć.  
- Już- Powiedziałam trzymając resztę bielizny w ręce. 
Chłopak ponownie narzucił na siebie kurtkę oddając mój biustonosz. Ledwo przedarłam się do organizatorów, podając im część mojej garderoby. 
- Cały klub widział jak to zdejmuję, więc chyba nie musicie mieć innych dowodów- Skomentowałam. 
- Widzieliśmy- Usłyszałam odpowiedź- ZALICZONE!
Rzucili pudłem w stronę Castiela. Liczyłam na to, że jego zadanie będzie bardziej hardcorowe. 
Ostatnie wyzwanie do wykonania. 
Patrzyłam na reakcję czerwonowłosego, kiedy kolejny raz czytał co mamy do zrobienia.
- ''UPIJ SIĘ DO NIEPRZYTOMNOŚCI''- Powiedział. 
- W takim razie zapraszam do stolika Panie Harvey- Odrzekłam, ciągnąć chłopaka za sobą. 
- Zajebiście po prostu- Usłyszałam w odpowiedzi. 

***
          Stolik w budynku nie różnił się zanadto od innych. Przynajmniej tak było na początku. Teraz w całości zawalony był różnego rodzaju trunkami. Siedziałam na wprost Castiela, rozlewając alkohol do opróżnionych już szklanek. Od czasu do czasu organizatorzy sprawdzali stan upojenia alkoholowego chłopaka. Skurczybyk jeden trzymał się całkiem nieźle, a wypił sporo. Czekaliśmy z niecierpliwością na jego zgon.
- Nie mam już siły- Odpowiedział, wypijając duszkiem kolejną szklankę tequili. 
- Jeszcze trochę musisz wycierpieć-Zabrałam mu kluczyki, które leżały na stole. Wiedziałam, że będę musiała odwieźć go do domu. 
- Długo jeszcze? Wybełkotał. 
- Mamy trzydzieści minut do końca- Powiedziałam, spoglądając na godzinę w telefonie- Innych grup jeszcze nie ma, ale mogą wrócić w każdej chwili, więc pij to- Przysunęłam mu kieliszek czystej. 
- Nienawidzę Cię- Odparł. 
- Ja Ciebie też rudziku- Odparłam cynicznie. 
Armin dołączył do nas, kiedy zmęczył się swoimi wygibasami na parkiecie. Poklepał przyjaciela po plecach na znak współczucia w zaistniałej sytuacji. Nikt nie chciał być na jego miejscu i wcale mnie to nie dziwiło.
- Dasz radę wrócić samochodem Ojca? Zapytałam brata, kiedy tylko usiadł obok mnie- Ktoś go musi odstawić do domu. 
- Spoko, dam radę- Odpowiedział, spoglądając co chwilę na biednego Harvey'a. 
- No rudziku, pij za mnie- Powiedziałam rozlewając kolejny trunek do literatki. 
- Niech Cię piekło pochłonie.
- Och no przestań już się na mnie boczyć- Uśmiechnęłam się promiennie. 
- Po tym wszystkim już się do mnie nie zbliżaj- Kolejna dawka procentów wylądowała w jego żołądku- Zaraz się porzygam. 
- Dasz radę wstać? Zapytałam. Chciałam go zaprowadzić do toalety, by nikt nie musiał po nim sprzątać. 
- Tak, chyba tak- Wymamrotał, powoli się podnosząc. Przesunął cały stolik, na którym się podpierał. 
- Armin, wołaj organizatorów, chyba mamy koniec.
 Szybko podeszłam do Castiela, by się mnie przytrzymał. Ten tylko mnie objął, przenosząc cały ciężar ciała na moją drobną posturę. 
- Ładnie pachniesz- Powiedział, wąchając moje włosy- Chyba się zaraz zakocham. 
- Przestań bredzić i lepiej już nic nie mów- Ledwo opanowywałam śmiech. Szkoda, że nikt tego nie nagrywa. 
- Grubo! Usłyszałam za sobą brata, który przyprowadził studentów- Nie wiedziałem, że tak się sprawy mają.
- Nawet nie waż się tego komentować- Burknęłam obrażona- Ledwo stoję na nogach, pomagam koledze w potrzebie, a Ty się tylko nabijasz. 
Jeden z organizatorów machał Castielowi ręką przed oczami, ale chłopak przestał całkowicie kontaktować co się dzieje wokół niego. 
- SŁODKI AMORIS WYGRYWA! Krzyknęli do reszty ludzi, którzy otoczyli nas z każdej strony, bijąc brawa. 
- Wybaczcie Panowie, ale musimy się zbierać- Odpowiedziałam- Armin! Pomóż mi w końcu! 
Braciszek pospiesznie złapał go z drugiej strony, pomagając wyprowadzić chłopaka na zewnątrz. 
Otworzyłam pospiesznie samochód czerwonowłosego, a brat wpakował go do tyłu, tak by mógł się położyć. 
- Dasz sobie radę? Zapytał Armin, kiedy tylko udało mu się ułożyć czerwonowłosego. 
- Mną się nie martw- Odpowiedziałam rzucając kluczykami w jego kierunku od samochodu Ojca. 
- Jedź powoli- Krzyknął, wsiadając do drugiego pojazdu- Ta czerwona bestia potrafi być niebezpieczna. 
Skinęłam na potwierdzenie i pomachałam bratu na pożegnanie, a następnie zajęłam miejsce w aucie. 
Przez wsteczne lusterko widziałam jak Harvey grzecznie spał. Włączyłam cichutko radio i powoli ruszyłam z parkingu, kierując się w stronę naszego osiedla.