sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział VII '' Kiedy ciało jest smutne, serce powoli umiera''

          Godzina siedemnasta trzydzieści, a Nathaniela wciąż nie ma. Zaczynałam się martwić. Co jak co ale mój chłopak należał do osób punktualnych, a jeśli już miał się spóźnić to z pewnością zostałabym o tym poinformowana. Siedziałam na łóżku przygotowana na naszą randkę, trzymając w dłoni telefon. Próbowałam się do niego dodzwonić, jednakże przez cały ten czas zgłaszała się automatyczna sekretarka. Nie wiem jak zdołał przekonać moich rodziców, ale postanowili odwołać mój szlaban. Tata jak zwykle siedział dłużej w kancelarii, natomiast mama przebywała w salonie ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa wspominając stare czasy przy lampce wina. Armin zamknął się w swoim pokoju z kolejną dziewczyną, a Alexy uczył się na test, który miał być w przyszłym tygodniu. Wstałam z łózka, powoli przechadzając się po pokoju, od czasu do czasu wyglądając przez okno. Przy ulicy na której mieszkam panował istny chaos, w postaci kilku ciężarówek zajmującymi się usługami przeprowadzki. Usiadłam na parapecie i cały czas obserwowałam ludzi kręcących się po ulicy, którzy przenosili meble, oraz kartonowe pudła do domu stojącego dokładnie na przeciwko mojego. Wśród osób pomagających zauważyłam dość charakterystyczne czerwone włosy. Wytężyłam wzrok i przyjrzałam się dokładniej. Po chwili nie miałam już żadnych wątpliwości. To był Castiel. Castiel Harvey będzie moim sąsiadem...
          Dom Pani Musset, stał pusty przez co najmniej pół roku. Kobieta była starszą osobą i dość dobrze radziła sobie z codziennymi obowiązkami. Rodzina, choć mieszkała daleko interesowała się losami staruszki i nigdy nie zostawiali jej bez opieki. Niestety, w kwiecie wieku kobieta trafiła do domu Spokojnej Starości, gdzie zmarła. Rodzina postanowiła sprzedać pokaźny dom i podzielić się majątkiem. Jednakże nigdy nie spodziewałabym się dnia w którym nazwałabym Castiela ''sąsiadem''.
Do mojego pokoju wparował Armin ze swoją dziewczyną. Zapomniałam, że moja prywatność dla mojego brata nie miała jakiegokolwiek znaczenia, więc przywykłam do takich sytuacji. Jak zwykle usiadł na moim łóżku, zjadliwie mi się przyglądając.
- Jakiś problem? Zapytałam.
- Zauważyłaś co się dzieje za oknem? Odpowiedział bacznie mi się przyglądając.
- Jakiś czas temu...
- Jego rodzice wrócili...- Odpowiedział, jednocześnie przerywając moją wypowiedź.
- No to jestem pod wrażeniem- Odpowiedziałam cynicznie wciąż spacerując po pokoju.
- Jakie plany na dzisiejszy wieczór? Zapytał brat po chwili, przy okazji zmieniając temat.
- Mam randkę z Nathanielem.
- No to może zamiast randki z głupim blondaskiem skoczymy do Castiela?
- Niby po co?
- Robi skromną imprezę dla przyjaciół. W końcu Wy kiedyś...
- Skończ! Nie mogę, może innym razem, a teraz chciałabym żebyście opuścili mój pokój, muszę się jeszcze przygotować- Odparłam dając aluzję do tego by mnie zostawili samą.
- Armin, twoja siostra to straszna nudziara. Aż trudno mi powiedzieć, że jesteście rodzeństwem.
- Ma gorszy dzień, chodźmy lepiej zanim wyrzuci nas stąd siłą- Odpowiedział w między czasie  pociągając dziewczynę za rękę bym mogła w końcu zostać sama.
          Kolejny wykonany telefon do Nathaniela i kolejny brak odpowiedzi. Godzina dwudziesta pierwsza. W końcu zasnęłam, licząc po części na to, że obudzę się obok blondyna, który wyjaśnia mi wszystko i w uspakajającym geście głaszcze mnie po plecach. Tak nie było. Byłam sama, a nawet nie wiedziałam dlaczego. Ogarnęła mnie złość. Gwałtownie wstałam z łóżka. Miałam już dość czekania. Nawet jego rodzicie nie odbierali telefonu, a nie poniżę się na tyle by dzwonić do Amber. Ponownie podeszłam do okna. Tak jak wspominał Armin ta ''skromna impreza'' trwała w najlepsze. Nie byłam w stanie zliczyć osób się tam bawiących. Ale skoro mój chyba jeszcze chłopak mnie wystawił to dlaczego nie miałabym tam pójść i po prostu się zrelaksować? To jest całkiem dobry pomysł. Wychodząc ze swojego pokoju, sprawdziłam pozostałe pomieszczenia, by upewnić się że nikogo nie ma w domu. Dziwne... Nawet mama gdzieś zniknęła. Podeszłam do kuchennego blatu, wyjęłam z szuflady czerwony notesik i napisałam gdzie się znajduję. Narzuciłam na siebie czarną bluzę Alexego i podeszłam pod dom od teraz należącego do Państwa Harvey'ów. Nie musiałam nawet pukać, kiedy z miejsca zostałam pociągnięta za rękaw do środka.
- Alexy?! To ty też? Zapytałam zdziwiona.
- Dymitry mnie tutaj przyprowadził- Odrzekł, rozglądając się nerwowo.
- Myślałam, że chcecie ukryć wasz związek.
- Tak, to znaczy chcieliśmy, ale Dymitry tak bardzo nalegał. Powiedział, że zostanę bardziej zaakceptowany jeśli w końcu się ujawnimy.
- To ma sens, ale czy jesteś na to gotowy? Zapytałam obserwując brata.
- Nie wiem Gabi, naprawdę nie wiem, strasznie się boję...
- W takim razie zabierz Dimitriego do nas i spędźcie ten czas razem- Uśmiechnęłam się pocieszająco.
- A rodzice? Zapytał niepewnie.
- Nie ma nikogo w domu i chyba nie zanosi się na to by ktoś tam prędko wrócił, a nawet jeśli to zawsze możesz powiedzieć że Dymitry to twój kumpel i przyszliście pograć na konsoli Armina.
- Dobrze w takim razie pójdę go poszukać- Odparł pozostawiając mnie po chwili w holu pełnym nieznanych mi ludzi.
          Niepewnie podążając po znanych mi doskonale pomieszczeniach rozglądałam się w poszukiwaniu Castiela, Armina, albo kogokolwiek kogo znam. Jak na zawołanie przy mnie znalazła się Rozalia. Było na tyle głośno, że nie mogłam zrozumieć tego co do mnie mówi. W końcu zdenerwowana złapałam dziewczynę za rękę i pociągnęłam w kierunku ogrodu, gdzie choć przez chwilę nie słyszałam głośniej muzyki dobiegającej z wnętrza.
- Rozalia coś się stało? Zapytałam, kiedy dziewczyna patrzyła na mnie ze współczuciem i zrozumieniem.
- Chciałabym wiedzieć jak znosisz to wszystko- Odparła bez chwili wahania.
- To znaczy?
- No wiesz, po tym całym zerwaniu.
- Roz... Czy tobie już całkowicie alkohol uderzył do głowy?! Po jakim zerwaniu? Zapytałam z wypisaną na twarzy dezorientacją.
- Jak to? No przecież ty i Nathaniel już nie jesteście razem... Czy jesteście? Pogubiłam się już! Krzyknęła.
- Dalej nie mam pojęcia o czym mówisz.
- Nathaniel tutaj jest. Pije razem z twoim bratem i Irys. Z tego co zdążyłam usłyszeć to Nathaniel się o czymś dowiedział, tylko nie wiem o czym, a potem mówił że to już skończone i tak dalej- Opowiadała.
- Nathaniel się dowiedział... wyszeptałam, następnie pospiesznie wbiegłam do środka w poszukiwaniu blondyna. Nie wiedziałam czemu to robię... Skoro się dowiedział to na co ja liczę? I kto był na tyle inteligentny, by mu o tym powiedzieć? No tak, Castiel, bo przecież kto inny. Byłam wściekła, tak bardzo że zaczęłam płakać. Wciąż wbiegałam do pomieszczeń zanosząc się coraz większym płaczem. Inni uczestnicy domówki patrzyli na mnie jak na kretynkę. Co robić? Szukać go i próbować się wytłumaczyć, czy może uciec stąd jak najdalej i nigdy nikomu się nie pokazywać? Castiel i ja... To mój największy błąd w życiu jaki popełniłam.
- Co się dzieje? Usłyszałam, kiedy poczułam jak na kogoś wpadam. Powoli uniosłam głowę ku górze i zobaczyłam Castiela, który trzymał mnie za ramiona i lekko mną potrząsał.
Nie czekając na nic uderzyłam go w twarz. A potem zamarłam... Chłopak złapał się za policzek na którym widniał ślad po mojej dłoni.
- Ogarnij się dziewczyno! Krzyknął.
- Jak mogłeś mi to zrobić?!
- O czym ty mówisz do jasnej cholery?!
- Powiedziałeś Nathanielowi, o tym co sobie zaplanowałeś w tej swojej chorej głowie, jak mogłeś! Sama bym mu wszystko wyjaśniła! Nienawidzę Cię- Odkrzyknęłam, ponownie zamierzając się do uderzenia Harveya. Ten jednak złapał mnie mocno za rękę, a następnie wepchnął mnie do pokoju znajdującego się za nami, zamykając za sobą drzwi.
- Natychmiast mnie stąd wypuść! Krzyczałam.
- Zamknij się w końcu i mnie wysłuchaj! To nie ja powiedziałem Nathanielowi, nawet nie wiem czy mówimy o tym samym- Powiedział spokojnie, powoli do mnie podchodząc.
- Nie wykręcisz się! Nie tym razem- Powtarzałam wciąż płacząc- Lubisz się wtrącać tam gdzie nie powinieneś, prawda?
- On nie wie... nie ode mnie- Powiedział.
Jeśli czerwonowłosy mówi prawdę to oznaczałoby to, że jeszcze nie wszystko stracone? W takim razie o czym Nathaniel się dowiedział?
Otarłam pospiesznie łzy rękawem, a następnie zręcznie wyminęłam Harvey'a i opuściłam pomieszczenie. Wychodząc z niego zauważyłam Nathaniela, który zostaje wyprowadzony na zewnątrz przez mojego brata. Natychmiast wybiegłam za nimi.
- Boże, Nathaniel co się stało? Mówiłam, stojąc przy ledwo przytomnym blondynie.
- P-przepraszam- Odpowiedział, a następnie zwymiotował na buty Armina.
- Zabiję go! Krzyczał czarnowłosy, kiedy w końcu Nathaniel położył się bezwładnie na ziemi.
- Odkupię Ci te buty, ale pomóż mi zaprowadzić go do nas, proszę- Powiedziałam patrząc na Armina.
- Idę z wami- Dopowiedział Castiel, który mimowolnie znalazł się przy nas. Razem z Arminem złapali Nathaniela obejmując go w pasie i w taki sposób prowadzili go do naszego domu. Pomimo tak krótkiego dystansu Nathaniel zdążył po drodze zwrócić zawartość żołądka jeszcze dwa razy.
- Dobra, wali od niego na kilometr, trzeba go wrzucić do wanny to przynajmniej szybciej wytrzeźwieje- Stwierdził Armin, kiedy znajdowaliśmy się w przedpokoju.
- Możemy spróbować go utopić- Odpowiedział Castiel, przyglądając się blondynowi z założonymi rękoma na piersi.
- Zamknij się! Odparłam- Pójdę nalać wody do wanny, a wy w tym czasie przenieście go pod drzwi od łazienki- Nie napotkałam żadnego sprzeciwu...
         Pospiesznie weszłam na górę, przy okazji zatrzymując się przy pokoju Alexego. Zapukałam mocno do drzwi, by prosić brata o pomoc. Po chwili pojawił się w drzwiach. Za jego postacią ujrzałam najpewniej Dymitriego. Wyglądał jak prawdziwy Bóg. Jego długie brązowe włosy sięgające za pas, ciemnobrązowe oczy zrobiły na mnie wrażenie. Mój brat poznał prawdziwego mężczyznę, a co najlepsze! Jest z nim szczęśliwy. Delikatnie się uśmiechnęłam i wyjaśniłam bratu zaistniałą sytuację związaną z Nathanielem, oczywiście pomijając pewne szczegóły. Ten bez oporów podszedł do łazienki, gdzie wszyscy na niego czekali. Wchodząc do środka, przygotowałam ręczniki, a następnie nalałam wodę do wanny. Chłopcy w tym czasie usiłowali rozpiąć koszulę Nathanielowi co nie do końca szło po ich myśli.
- Dobra zostawicie to, sama się tym zajmę- Odparłam, kiedy widziałam jak wszyscy szarpią za guziki.
- Olać to. Wrzucimy go w ubraniach- Odpowiedział Armin, dając znać by reszta mu pomogła.
Po chwili mój chłopak leżał bezwładnie w wannie, a ja podtrzymywałam mu głowę. Wszyscy czekaliśmy w ciszy, aż w końcu Nathaniel się ocknie.
- Gdzie ja jestem? Usłyszałam chrapliwy głos blondyna, który powoli podnosił się o własnych siłach.
- Cii, nic nie mów- Odparłam.
Castiel w tym czasie prychnął z niezadowolenia a następnie opuścił mój dom, mówiąc coś jeszcze, że ma do ogarnięcia pijanych nastolatków przebywających po drugiej stronie ulicy.
Nathaniel sam, o własnych siłach wyszedł z wanny. Ja w tym czasie prosiłam Alexego by pożyczył mu ubrania, przez co w łazience zostaliśmy sami. Nathaniel zdjął mokre rzeczy, a następnie owinął się w ręczniki, które dla niego przygotowałam.
- Musimy porozmawiać Gabrielle- Odparł bardzo poważnym tonem, przez co dostałam gęsiej skórki...